Dziś opowiem Wam o krainie położonej dalece od Neolith.
Aganir, potocznie zwanym wioską kobiet, nie od zawsze otoczony był takim krajobrazem, jaki widzimy dziś. Nie był też zawsze zamieszkany tylko przez płeć piękną. Niegdyś pewien znany geolog, Eugeniusz, na wzór dawnych rodów Bekalelu, pragnął odnaleźć drogocenne surowce w górach kontynentu. Po usilnych poszukiwaniach odkrył upragnione kryształy na szczycie góry. Pobliskie tereny zaczęli zamieszkiwać robotnicy wraz z rodzinami, dzięki czemu powstała wioska tętniąca życiem. Po wielu słonecznych latach, nadeszła sroga zima, a z nią coś jeszcze. Coś, czego najwięksi magowie Altaronu nigdy się nie spodziewali.
Po kilkuset latach potwory, które dotychczas były tylko legendą, powróciły w góry przywołane przez najgorszą zimę wszech czasów. Pochłonęli wszystko, co im stanęło na drodze. Robotników spotkało coś bardziej okropnego niż śmierć podczas walki. Magiczne siły sprawiły, że ich oczy stały się czarne jak smoła, a wyglądem nie przypominali już żadnej istoty, jakiej zna człowiek. Lodowe potwory potrafiły ożywić zmarłych, zmieniając ich przy tym w członków swojej przerażającej armii.
Zima dosięgła tylko góry, chroniąc przy tym teren wioski od złowieszczych kreatur. Pozostały same kobiety, które musiały przejąć wiele obowiązków, niegdyś należących do zajęć męskich.
Pomagając sobie nieustannie, są w stanie wyżywić wszystkie mieszkanki. Nie brakuje także tych najcięższych obowiązków, jakim jest kowalstwo. Owdowiała czeladniczka musiała wziąć na swoje barki dawne zajęcie męża.
Wydawać by się mogło, że broń czy też jakiekolwiek opancerzenie nie jest im potrzebne, skoro Hrimtury nie docierają do wioski. Jednak do stolicy trzeba jakoś dotrze Jak? Nieopodal stacjonuje smoczy jeździec, który po wyświadczeniu przysługi może nas zabrać z powrotem do Neolith. Po drodze trzeba uważać na drobnych złodziejaszków, których nie mało w pobliżu szlaków. Można oczywiście przedrzeć się przez wąskie szczeliny do Bekalelu, jednak trzeba być w pełni gotowości w obliczu tego, co nas tam spotka.
Opustoszały na pierwszy rzut oka teren skrywa nie jedną niespodziankę. Gdy zbłądzimy z trasy prowadzącej z wioski do Kreona, natkniemy się na leśne stwory. Enty i ich sługusy mogą wyssać z nas resztki sił, które są niezbędne do regeneracji po tak dalekiej podróży.
Błądząc pomiędzy skalistymi zboczami trzeba uważać na czyhające w zakamarkach kamienne golemy. Nie jeden ma ochotę rzucić w nas kamieniem bądź dźgnąć swym szpikulcemâ Kobiety z wioski muszą się wiele natrudzić, by przedostać się do innych miast. Smok Sykoraks wszakże ma miejsce tylko dla 2 osób.
Od niedawna, na północ od Smoczego Jeźdźca, pojawiło się coś jeszcze Idąc wzdłuż gór natkniemy się na Wiwerny, ale nie są to Wiwerny, które każdy mieszkaniec stolicy dobrze zna. Jest w nich coś groźnego, coś zimnego! Na pewno wyglądem nie przypominają tych, które zamieszkują pierścień gór przy Neolith. Skąd się tam wzięły? Czy jest to spowodowane rozprzestrzenieniem się Hrimturów? Być może to oni przegonili je ze swoich mroźnych terenów Jedno wiemy na pewno. Obszar, na którym się znajdują wyraźnie im odpowiada i zapewne nie zamierzają go opuszczać. Wiosce na szczęście nie zagraża jakiekolwiek niebezpieczeństwo ze strony Lodowych Wiwern.
Wróćmy jednak do historii. Po takiej tragedii, miasta Altaronu nie pozostały bierne. Gildia elementalistów natychmiast wysłała jedną ze swoich podopiecznych, Silvię, która ma pozbyć się lodowego problemu. Zagłębiając się w miejscowe legendy dowiadujemy się o Ymirze praojcu wszystkich lodowych gigantów. Nie wiadomo jednak czy ich stworzył czy był pierwszym z pierwszych, ale na pewno od niego pochodzi cała reszta. Jaki jest cel tych stworzeń? Dlaczego przybyli właśnie w te góry? Zapewne kieruje nimi coś więcej, niż żądza poszerzenia swoich szeregów. Być może chcą odnaleźć swojego wodza, którego, jak mawiają legendy, bogowie ukryli pod największym szczytem. Zapewne jest to jakaś odpowiedź, tym bardziej, że w górach jedynie można się zgubić aniżeli coś znaleźć.
Wędrując od domu do domu, można się zastawiać czy mieszkanki są w stanie coś zaoferować wędrowcom. Owszem, ale czy w takim miejscu miedziaki na coś im się zdadzą? Trzeba nie mieć sumienia by pozbawiać ich ostatniego koszyka jabłek, nawet zostawiając im w zamian przepełnione sakiewki.
Jednak tajemnicza osoba o imieniu Kunai ma coś innego do zaoferowania Mówiąca enigmatycznie kobieta, wplątując w to słowa w innym języku, nie kupi od nas ziół potrzebnych do lekarstw. Do czego potrzebne są jej dziwne składniki? Nie nam jest się nad tym rozwodzić. Zdecydowanie lepiej będzie, jeśli weźmiemy w dłoń swój oręż i wybijemy kilka tych budzących krew w żyłach mroźnych barbarzyńców. Możemy w ten sposób nie tylko się wzbogacić, ale tym samym uspokoimy przestraszone serca mieszkanek Aganiru.
Do boju żołnierze! Za Altaron!
//Dziękujemy beta2468 za napisanie tego artykułu!