Altaron

Witaj w Altaronie!

Znajdujesz się na krawędzi między światem realnym,
a magicznym Altaronem. Zrób krok do przodu i przeżyj
niesamowitą przygodę!

Connect with Facebook

Wróć   Forum Altaron.pl > Luźne pogaduchy > Strefa twórcza

Krótka Wiadomość
[2023-05-02 14:55] Wprowadziliśmy kolejne drobne zmiany i poprawki. Przed zalogowaniem się do gry prosimy o pobranie najnowszej wersji klienta. Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółową listą zmian.

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stare 08-05-11, 15:03   #1
Pokręcony
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Postów: 4
Domyślnie Altaron Story

Dżeneralnie...
Varios, Remu, mam nadzieje, że się nie pogniewacie jeśli użyje waszych nicków?
Na prawdę nie mam talentu do wymyślania imiona i spisałem co fajniejsze na forum ;]

Było już długo po północy, dwóch mężczyzn wędrowało w deszczu przez las. Jeden z nich jechał na koniu, ubrany w zniszczony płaszcz miał włosy spięte z tyłu głowy w kitkę, na plecach zawieszony łuk, a na prawej ręce mniejszą wersje kuszy, w świetle zaklętego płomienia krążącego wokół nich dało się dostrzec raz na jakiś czas kilka blizn na jego twarzy. Drugi z mężczyzn jadący na Wargu, wilku wielkością zbliżoną do konia, ubrany był w płaszcz, który przykrywał lekką zbroję, typową dla magów, na plecach miał drewniany kostur zwieńczony przeźroczystą kulą, do jego zbroi przytwierdzony był pas na którym wisiało kilka fiolek, księga zaklęć i mała sakwa z magicznymi ingrediencjami. W pewnej chwili usłyszeli kilka szepczących głosów, wyraźnie się ze sobą kłócących.
- Słyszałeś? – Zapytał mężczyzna na koniu, a szepty momentalnie ucichły.
- Ta, zajmij się tym. – Odpowiedział towarzysz.
- Dlaczego ja?! Muszę oszczędzać bełty, po za tym pada, twój patyk lepiej się do tego nada. – Kontynuował mężczyzna z kitką, wokół rozlegało się coraz więcej szmerów.
- Eh… nie przesadzaj, drobny deszczyk, zresztą mój, jak go nazwałeś patyk, też wymaga dosyć kosztowanego ładowania. Twoja kolej! Zajmij się tym, Remu!
- Dobra, dobra, ale następni są twoi, Varios. - Remu zsiadł leniwie z konia po czym wygrzebał kilka bełtów z torby przywiązanej do siodła. Szmery były coraz głośniejsze, szepty zamieniły się w wyraźnie słyszalne głosy, w końcu jeden z tych głosów krzyknął:
- TERAZ! – Z lasu wybiegło czterech bandytów.
Remu energicznie obrócił się w stronę z której padł krzyk, po czym załadował szybko kuszę i wystrzelił bełt mówiąc: Eamo Atsu. Pocisk zapłonął tuż po wystrzeleniu z kuszy, ze świstem powietrza trafił w cel, bandyta upadł na ziemie bez życia. Jeszcze kilka świstów i wszyscy bandyci zostali pokonani.
- No, to by było na tyle. – Powiedział łucznik wsiadając ponownie na konia, po czym dodał: Co się z tym światem dzieje… to już trzeci w tym tygodniu. – Po czym ruszyli w drogę.


Ciepły, spokojny wieczór, w jednej z wielu gospód Neolithu, Varios i Remu próbowali zdobyć miejsce na nocleg, zadanie było o tyle trudniejsze, ze nie posiadali żadnych pieniędzy.
- Co, to co macie, by zapłacić?! – Pytał podniesionym tonem gospodarz.
- Dobre słowo i obietnice zapłaty… kiedy tylko zdobędziemy pieniądze. – Odpowiedział Remu z trudem powstrzymując rozbawienie rozgorączkowanym gospodarzem, który chodząc wte i wewte wpadał co chwilę na coś przez swoją tuszę.
- Dobre słowo, ta… - Burknął pod nosem. – Wzięlibyście się do roboty, patrząc na was bardziej byście się przydali na froncie, a nie tu! – Dodał półkrzykiem sprzedawca spostrzegłszy uzbrojenie swoich gości.
- Ale… my właśnie na przepustkach jesteśmy! Abitańczycy napadli na nas, gdy wracaliśmy do Neolithu. Zlituj się, daj żołnierzom trochę odpocząć po okropieństwach wojny. – Rzucił błagalnym tonem łucznik.
- Ehh… a to co innego, dla żołnierzy walących z tymi cholernymi barbarzyńcami zawsze znajdzie się miejsce. – Powiedział już spokojnie gospodarz, po czym machnął ręką i dodał: Chodźcie za mną.
Gdy wchodzili na górę za gospodarzem Varios szepnął do towarzysza:
- Dobre zagranie z tymi żołnierzami.


Parę godzin po zmroku, Varios i Remu siedzieli rozmawiając o tym co powinni zrobić, w pokoju gospody, który bezpłatnie wynajął im właściciel. Pokój, chociaż bez żadnych wygód to przyjemny i ciepły, z dwoma łóżkami i kufrem pod ścianą, na którym stała świeca.
- Słuchaj, ja mam genialny pomysł, jak moglibyśmy w końcu porządnie zarobić… - Zaczął Remu, ale Varios mu przerwał mówiąc z wyrzutem:
- O nie, po ostatnim twoim GENIALNYM pomyśle na zarobek musiało mnie leczyć PIĘTNASTU duchownych, nie wspominając już o tym, że spaliliśmy ćwierć miasta, za co oczywiście musieliśmy zapłacić.
- Zejdź ze mnie, sam się na to zgodziłeś… po za tym spodziewałem się, że oswojone smoki jeźdźców są… no wiesz, bardziej oswojone. – Bronił się łucznik.
- Ta… - Zaczął Varios z trudem powstrzymując śmiech. – Ale minę dowódcy, gdy pytał jak udało nam się niespostrzeżenie wyprowadzić dwudziestometrowego gada z jednego z najbardziej strzeżonych budynków w mieście pamiętam do dziś. – Po czym z rozmarzonym jeszcze nieco tonem zapytał:
- No dobra, to jaki jest twój genialny plan?
- Więc… Moglibyśmy się zaciągnąć do armii i walczyć z abitańczykami… - Widząc, że Varios chce mu przerwać dodał pospiesznie: Zanim mi przerwiesz wysłuchaj do końca, więc… teraz, gdy tak wielu żołnierzy dezerteruje żołdy są całkiem wysokie, by utrzymać kogo się da, po za tym zdobycze wojenne barbarzyńców, którzy podbili już prawie cały kontynent też mogą być całkiem ciekawe.
Po chwili milczenia mag odpowiedział w końcu:
- W sumie… nie głupie.

Ostatnio edytowane przez Pokręcony ; 08-05-11 o 16:36
Pokręcony jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 18-05-11, 20:40   #2
gex1995
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Skąd: Lublin
Postów: 29
Domyślnie

Dalej dalej :d !
gex1995 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 18-05-11, 20:59   #3
Remu
 
Avatar Remu
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Skąd: Bydgoszcz
Postów: 21
Wyślij wiadomość poprzez Gadu Gadu do Remu Wyślij wiadomość poprzez Skype? do Remu
Domyślnie

Nie gniewam się, że użyłeś mojego nicku :B Dawaj więcej.
Remu jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 18-05-11, 21:26   #4
Lord Darkei
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 63
Domyślnie

ładnie :) mam nadzieje że będzie kontynuacja :) jak chcesz mogę robić rysunki do twoich opowiadań i historii.
Lord Darkei jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 20-05-11, 21:21   #5
Okocim
 
Zarejestrowany: Lut 2011
Postów: 3
Domyślnie

Fajne intro ;) miło się czyta, ale tak szybkiego końca się nie spodziewałem ,p
Okocim jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 22-05-11, 14:57   #6
Pokręcony
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Postów: 4
Domyślnie

Nie było mnie parę dni, ale o to i nowa część, komentujcie, komentujcie =]


I. Nowy Pułkownik
Zrobili to co postanowili, dołączyli do armii i po krótkim szkoleniu zostali wysłani do ostatniej twierdzy oddzielającej abitańczyków od Neolithu.
Odkąd wstąpili do armii minął około miesiąc, zdążyli się zaklimatyzować tym bardziej, że wbrew temu czego się spodziewali nie czekały ich codzienne walki na śmierć i życie z żądnymi krwi barbarzyńcami, a jedynie czekanie… Czekanie w twierdzy, aż abitańczycy zdecydują się zaatakować. Remu i Varios siedzieli teraz na szczycie wieży w strażnicy na południowej części pasma gór rozciągających się wokół Neolithu. Obaj byli ubrani w mundury armii Neolithu, byli na nocnej zmianie, musieli wypatrywać abitańczyków. Siedzieli rozkoszując się nocą i świeżym podeszczowym powietrzem. Rozmawiali o tym, że nowy, mało znany pułkownik, który miał przybyć już kilka dni temu spóźnia się.
- Może stchórzył… - Stwierdził Varios.
- Czy ja wiem… z tego co słyszałem to ostatnią rzeczą jaką by zrobił to ucieczka od walki. – Odpowiedział się po czym wrócił do wypatrywania wrogów. Milczeli przez parę minut, aż nagle Remu przyłożył lunetę do oka i wpatrywał się przez nią na coś przez chwilę, aż w końcu podał lunetę magowi i z rozbawieniem powiedział:
- Masz spójrz, oni się chyba robią coraz głupsi.
Varios wypatrywał chwilę obiektu, którym Remu tak się zainteresował, aż w końcu dostrzegł. abitańskiego zwiadowcę, dzielnie prującego w ciemności przez zarośla… z pochodnią w ręku.
Łucznik uniósł w górę łuk, wybrał najlepszą do takich odległości specjalnie obciążoną strzałę, wycelował… i w końcu puścił cięciwę mówiąc: Eamo Tsua. Strzała przeszyła powietrze z ogromną prędkością, świsnęła i trafiła prosto w pierś abitańczyka, nim zorientował się co się stało leżał już martwy pomiędzy zaroślami, a pochodnia upuszczona wprost do kałuży zgasła z sykiem.
Eamo Tsua… czar osobiście opracowany przez Remu, dzięki niemu strzały osiągają ogromną prędkość przez co mogą trafić w nawet odległe cele.
– Świetnie. – Skomentował Varios, po czym spostrzegł, że słońce zaczyna wschodzić i dodał:
- No, to chyba koniec naszej zmiany, zbierajmy się. – Obaj leniwie zeszli przez klapę w podłodze na schody prowadzące na dół. Będąc jeszcze w połowie drogi na dół zobaczyli podekscytowanego żołnierza wspinającego się prędko po schodach, gdy stali już naprzeciwko siebie zaczął mówić uniesionym tonem:
- Słyszeliście? Słyszeliście?! Parę godzin temu przybył nowy pułkownik, Daren, zbiera oddział na placu, chce natychmiast wyruszyć na abitańców. – Varios i Remu spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym pobiegli prędko na miejsce zbiórki. Na miejscu czekało ich spore zaskoczenie, zamiast całej armii czekał tam kilkudziesięcioosobowy oddział, jednak nie cofnęli się, chociaż atak tak małą garstką żołnierzy był niemal samobójstwem uznali, że jest to lepsze niż tkwienie w strażnicy i wyczekiwanie nieuniknionego.
Jeszcze przed południem wyruszyli, dwudziestu łuczników, pięćdziesięciu trzech wojowników, sześciu konnych, trzech medyków i mag. Varios był jedynym magiem w całej strażnicy, większość magów uważając armie Neolithu za niezorganizowaną hołotę stworzyła własne armie, które tylko raz na jakiś czas w ogóle dawały o sobie znać. Była to zaledwie jedna piąta wojsk stacjonujących w tej strażnicy, chociaż była ich garstka, to byli to najlepsi, tylko oni wyruszali, bo tylko oni mieli szansę na przeżycie tego natarcia.
Po około dwóch godzinach zarośla otaczające drogę, którą wędrowali zaczęły się pojawiać coraz rzadziej, aż w końcu wędrowali po pustkowiu powstałym w jakiejś wielkiej bitwie. Remu wraz z dwoma zwiadowcami został wysłany przodem, miał dostarczyć informacji o ilości abitanczyków i ich pozycji, oddział oczekiwał jego powrotu przez mniej więcej godzinę, w zobaczyli jadącego na wargu Variosa w ich stronę.
Zatrzymał się przy dowódcy i zaczął meldunek:
- Około dwustu toporników, dwa doborowe oddziały mieczników, nie więcej niż dwa tuziny mistrzów wojennych, pojedyncze szamanki. Jedynymi budowlami obronnymi jakie mają jest kilka barykad i dwie drewniane wieżyczki strażnicze, zupełnie niespodziewana się ataku. – Meldunek wyraźnie ucieszył pułkownika, zaraz po wysłuchaniu zwiadowcy dał znak żołnierza do powstania i zaczął przemawiać z konia:
- Mają ponad trzykrotną przewagę, nie spodziewają się ataku, to idealna sytuacja dla żołnierzy Neolithu, zatem wstawajcie, bo wyruszamy po zwycięstwo! – Po tej krótkiej przemowie przekazał swój plan oficerom. Armia rozproszyła się, wszyscy udali się w miejsca z których mieli przypuścić atak. Po około półtorej godzinie od wydania rozkazów rozpętała się bitwa. Abitańczycy nawet nie zauważyli, gdy oddział wojowników się do nich zbliżył, wojownicy byli w takiej formacji, że sprawiali wrażenie o wiele liczniejszego oddziału. Barbarzyńcy kompletnie zaskoczeni atakiem podrywali się z ziemi i rzucali w wir walki nie wiedząc nawet co się dookoła działo, walczyli tak chaotycznie, że nie jeden abitańczyk zginął z rąk towarzysza. W całym tym kotle nie zdali sobie nawet sprawy, że są ze wszystkich stron ostrzeliwani przez oddział łuczników, których zadaniem było wystrzelać mistrzów wojny i szamanki, a gdy żadnych nie mieli w zasięgu wzroku mieli potęgować chaos wybuchowymi strzałami. Gdy barbarzyńcy myśleli, że już udaje im się stawić jakiś bardziej zorganizowany opór za ich plecami pojawił się Daren, który wraz z pięcioma konnymi, chociaż było ich tylko sześciu to dzięki sile natarcia i zaskoczeniu abitańczyków ta szarża na dobre zmieniła tą bitwę w zwykłą rzeź barbarzyńców. Gdzieś w środku bitwy biegł Varios co jakiś czas przeskakując z jednego wielkiego pnącza na drugie, jako że był jedynym magiem, a jego czary chodź nie tak śmiercionośne jak spektakularne wprowadzały sporo zamieszania, dostał zadanie zwrócenia na siebie jak największej uwagi. Zadanie to wychodziło mu wyśmienicie, co chwilę słyszał świsty strzał przelatujących tuż obok jego głowy, ale wszystkim zręcznie umykał. Przeskoczył w pewnej chwili z rośliny do wieżyczki strażniczej obok której akurat się znajdował. Pięciu abitańczyków złapało za belki na których osadzona była strażnica i zaczęli je szarpać. Widząc to mag wychylił się za barierkę i zaczął:
- Eamo Ofla – Jego dłonie zapłonęły po czym potok ognia uderzył w barbarzyńców, trzech padło na ziemie powoli konając, dwaj inni mocno ranni zaczęli uciekać. Gdy Varios już przygotowywał się do oddania kolejnego ataku w kierunku dwóch uciekających abitańców, poczuł, że ktoś za jego plecami wspina się na wieżyczkę, gdy się obrócił zobaczył abitańskiego mistrza wojny z uniesionym w górę mieczem. Nie miał szans na unik, gdy myślał już, że to jego koniec zobaczył jak wybuchowa strzała trafia w przeciwnika i wybucha. Poczuł jak eksplozja niszczy strażnice zrzucając go z niej, po czym stracił przytomność. Po godzinie wszystko ucichło, łucznicy wyszli z ukrycia, wszyscy zajęli się poszukiwaniem rannych towarzyszy i wszelakich wojennych łupów. Ziemia była gęsto usłana abitańczykami, czego nie można powiedzieć o żołnierzach armii Neolithu, co prawda gdzieniegdzie leżeli ranni, ale jak dotąd nie znaleziono żadnego ciała. Varios poczuł jak ktoś go szturcha, usłyszał też znajomy głos:
- Varios… Varios… Żyjesz jeszcze? – Powoli otworzył oczy nie wiedząc co się stało, zobaczył twarz Remu i wszystko powróciło, rozejrzał się szybko i z ulgą zauważył, że już po bitwie.
- Co się… - Zaczął ospale, przerwał i rzucił z wyrzutem. – Cholera, musiałeś użyć wybuchowej strzały?
- Rany, naprawdę nie wiesz co to wdzięczność? Gdyby nie ja byś już nie żył! – Warknął łucznik.
- No w sumie… Dzięki. Jaki bilans po bitwie? – Zapytał wstając powoli.
- Sporo rannych ale jak na razie nie znaleźliśmy żadnych zwłok. Otoczyliśmy abitańczyków nim się spostrzegli, żaden się nie wydostał. Według pułkownika zdążymy porządnie ufortyfikować ten teren nim zaatakują. Swoją drogą, ostrożni to oni nie są, większość była tak zalana, że nie mogła unieść topora, a co dopiero stawić porządny opór. – Zameldował z uśmiechem Remu.
- Ma pułkownik jaja… nie da się zaprzeczyć. – Skomentował Varios po czym szybko dodał:
- Ale wracając do tego po co tu przybyliśmy, zacznijmy lepiej szukać łupów, nim zgarną wszystko co cenne.
Pokręcony jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 26-05-11, 15:28   #7
gex1995
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Skąd: Lublin
Postów: 29
Domyślnie

Super dalej dalej dalej \o/ :D
gex1995 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest Włączony
EmotikonyWłączony
[IMG] kod jest Włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 23:00.


Powered by vBulletin Version 3.8.4
Copyright 2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Tłumaczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin