Altaron

Witaj w Altaronie!

Znajdujesz się na krawędzi między światem realnym,
a magicznym Altaronem. Zrób krok do przodu i przeżyj
niesamowitą przygodę!

Connect with Facebook

Wróć   Forum Altaron.pl > Altaron.pl > Klany

Krótka Wiadomość
[2023-05-02 14:55] Wprowadziliśmy kolejne drobne zmiany i poprawki. Przed zalogowaniem się do gry prosimy o pobranie najnowszej wersji klienta. Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółową listą zmian.

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stare 02-07-11, 11:33   #51
Xardek
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 2
Domyślnie

Za górami za Lasami żył sobie w ubogiej chatce chłopak o imieniu Wilson, który znany był jako "Kanciarz".
Chłopak był zręczny i przebiegły oraz słynął ze swoich złodziejskich wybryków.
Pewnego dnia Wilson został przyłapany przez starszego pana o imieniu Gisto, który powiedział że przygarnie go do siebie.
Chłopak był początkowo oporny ale wreszcie zgodził się. Gisto wychowywał go i uczył sztuki walki mieczem oraz obrony. Po roku czasu zaproponował że zaprowadzi go do Gildi Wojowników w mieście Neolith odległym o 200 mil, gdzie nauczył się pod okiem mistrzów władania bronią i tarczą. Po roku nauki został Wojownikiem.Wtedy zlecono mu misję "Walki z najeźdźcami", którą przyjął. Po pewnym czasie postanowił zaciągnąć się do Klanu "Sin'Selema”.

Teraz czeka na wielką chwilę rozmowy z mistrzem Klanu.........
Xardek jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 02-07-11, 20:31   #52
xentaurion
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 2
Domyślnie

"Xentria" - MAGiczna historia


Xentria wracał właśnie przez las do swojej wieży. Był magiem, dość nie lubianym przez wpływowych ludzi i czarodziei. Był też jednym z najmłodszych magów w historii świata, miał on zaledwie 19 lat. Był blondynem o oczach koloru surowej stali, dość szczupłym nawet jak na maga rasy ludzkiej. Gdy miał 12 lat wygnali go z jego wioski a jego rodziców zamordowano za to, że uczyli swojego dziecka magicznych sztuczek. Przeżył 4 lata w dzikim lesie, zdobywając wiedzę magiczną poprzez swoje doświadczenia. W wieku 16 lat odnalazł Błękitną Wierz Magów. Pół roku uczył się tam od magów zaklęć lecz zbyt szybko się nauczył wszystkiego co potrafili mu przekazać, więc odszedł. Był typem samotnika dlatego budował sobie wieże w środku starożytnego lasu tuż przy wielkich moczarach.

Pewnego dnia gdy szedł drogą , zauważył jakąś walkę. Zobaczył sporą grupkę orków atakującą karawanę której ochrona miała na sobie zbroje leśnego królestwa Evroth. Xentria zaczaił się w krzakach i przyglądał się napadowi. Orkowie byli o wiele liczniejsi niż elfowie. Wiedział że elfowie nie mają szans, lecz nie kwapił się im pomóc. Nagle coś chwyciło go za ramiona i rzuciło w tył z ogromną siłą. Upadł na kamień trochę i się poobijał. Przetoczył się w ostatniej chwili na plecach by uniknąć wielkiego toporu orka. Ork był obrzydliwy, jedyne co można było odróżnić od jego zielnej gęby, były złowieszcze oczyska kipiące czerwienią krwi i ostre zęby. Xentria szybko nakreślił znaki w powietrzu i ork zaczął płonąć. W 5 sekund spłonął cały, pozostały tylko kości. Szybko zaczął się oglądać za następnymi przeciwnikami ale nikogo nie zobaczył. Wrócił do krzaków by zobaczyć walkę w lesie. Z 15 strażników elifch, została tylko dwójka, która i tak była już okrążona przez orków. Strzała wystrzelona z jakiegoś ukrycia przebiła nagle jednego z atakujących. Potem okropne stwory zawyły po raz drugi, ponieważ strzała która wyleciała z pobliskich krzaków przeszyła wielkiego i strasznego przywódcę orków, który miał na szyji platynowy naszyjnik. Elfi przywódca został trafiony przez jednego z orków, gdy ten rzucił swoim ogromnym topotem. Xentria widząc całe najście przypomniał sobie swoje dzieciństwo. W myślach miał pewien moment, gdzie to właśnie owy Elficki przywódca uratował go podczas najazdu orków na jego rodzimą osadę. Nie myśląc długo wybiegł z krzaków i skierował się wprost zgrupowania orków i jednym potężnym zaklęciem zgładził wszystkich oprawców. Przywódca Elfów nie mógł wyjść z podziwu dzielnej postawie Xentri i zaprosił go do swojego obozu gdzie podarował mu Elficki amulet. Po obfitym posiłku oraz gawędzie w miejskiej karczmie Xentria udał się w dalszą podróż, mającą na celu doskonalenie swoich umiejętności oraz chęć przystąpienia do potężnego klanu o nazwie Sin'Selema.


Trochę się rozpisałem ... Przepraszam :D
xentaurion jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 10-07-11, 12:36   #53
miko123
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Postów: 17
post Best guest

Witam. Powiedział barman z karczmy "Pod żelazną pięścią"
W czym mogę pomóc?
Dla mnie piwo. Powiedział nieznany po czym uśmiechnął się.
Przepraszam że zapytam sir ale czy interesuje się Pan Gildią Wojowników?
Tak. Odpowiedział szybko nieznany.
Jak Pana nazywają?
Nie mam imienia. Powiedział ponuro nieznany.
Jak to? Zapytał karczmarz.
Jestem sierotą , urodziłem się w lesie. Wychowały mnie lisy, które karmiły mnie mięsem i robakami , po kilku latach zacząłem tworzyć miecze z drewna i kamienia a nawet z miedzi. Zacząłem polować. Początkowo na węże następnie na niedźwiedzie , a gdy zdobyłem więcej doświadczenia przeniosłem się tu, do Neolithu. Skończył opowieść bez imienny.
-To bardzo interesujące, Czy mogę Panu mówić na Ty?
Oczywiście.
Barman uśmiechnął się i uścisnął mu rękę.
A jaka jest Twoja historia?
...


Urodziłem się w bogatej rodzinie, mój ojciec był elitarnym zwiadowcą a matka czarodziejką. Gdy już dorosłem moi rodzice poszli na wojnę a ja zacząłem pracować tu-w karczmie pod żelazną pięścią.
A czym się interesujesz?
Także jestem wojownikiem.
A atakujesz bronią jednoręczną czy dwuręczną?
Dwuręczną.
Jak masz na imię?
Waldemar, ale mów mi Waldek.
Dobrze "Waldek" ja wracam do lasu... życzę wielu klientów!
A może zechcesz spać u mnie??
Yyy.. No nie wiem.. czy mam Ci zapłacić?
Nie! Mam akurat jedno wolne łóżko…
Dobrze, o której zamykasz karczmę?
O 1:00.
Jeszcze 30 minut… Tylko wezmę swój ekwipunek i przyjdę tu!
Bez imienny wyszedł.
Szedł drogą do lasu aż doszedł do swojej kryjówki. Wziął ze sobą 50 miedziaków znalezionych w lesie, 1 miedziany miecz i drewnianą tarcze
Szedł do tawerny a kiedy przekroczył bramę zauważył konającego Tarnasza.
Podszedł do niego, sprawdził czy oddycha.
Waldek! Tarnasz został zabity! Niebezpieczeństwo!
Zauważył małą dziurę w jego przełyku.
Waldek! To Chyba Abitańczycy! Szybko!
Waldemar w końcu przyszedł.
Co… się dziej.. dzieje? Powiedział Waldemar zdyszany.
Tarnasz nie żyje.
To Abitańczycy…
Dlaczego zaatakowali tą karczmę i dlaczego nie zauważył ich Baryk?
Gdy weszli na bramę zauważyli Baryka z mieczem w brzuchu.
Coś jest tu nie tak… Szepnął Waldemar.
A jeśli nadal tu są?
Miejmy nadzieje że nie..












Nagle coś się stało a Bez imienny otworzył oczy.
Okazało się że To był sen…
Bezimienny rozmyślał o tym co usłyszał wczoraj w karczmie o klanie Sin’selma.
Ale czy to dobra droga życia? Czy nie lepiej żyć tu, w lesie? Czy nie będę popychadłem z lasu?
Bezimienny wstał ze sterty liści, które były jego łóżkiem, wziął 10 miedziaków i poszedł do karczmy.
Podszedł do barmana i powiedział: Dzień dobry, dla mnie piwo, słyszał Pan coś o klanie Sin’selma?
6 miedziaków.
Bezimienny podał 6 miedziaków i powtórzył: Słyszał Pan coś o klanie Sin’Selma?
Nie.
A czy miał Pan dziś jakiś sen??
To chyba zbyt osobiste pytanie?!
No tak.. alee… Ponieważ mi się śnił sen w tej karczmie… zabili Baryka.. Tarnasza… Głupio mu było powiedzieć że Waldemar pożyczył mu łóżko.
W końcu zmienił temat i powiedział : A może jakiś pana klient o tym mówił?
Nie! Nie chce mieć z tym nic wspólnego!
Barman wybiegł zza lady.
Bezimienny kiedy wiedział już że nie ma szans na piwo a tym bardziej na informacje o klanie Sin’Selma.
Spojrzał za ladę i zauważył tak mały liścik że wyglądał jak kawałek papieru. Otworzył go i zaczął czytać
Czy interesuje Cię klan Sin’Selma? Zgłoś Się do nas!
Końcówka listu została podpalona (w miejscu gdzie powinien być podpis) a obok był bohomaz który służył jako podpis.
Usłyszał bieg Waldemara który cały czerwony przecedził przez zęby: Wyjdź!
Bezimienny wstał, zabrał zza lady 50 miedziaków i odszedł bez słowa. Idąc do lasu stoczył walkę z watahą wilków.
Gdy rano wstał z pobolewającą ręką i znów poszedł do karczmy.
Zapytał Baryka czy mają jakiegoś medyka lecz on pokiwał głową. A jakieś opatrunki?
Baryk znów pokiwał głową lecz tym razem spojrzał na niego spod łba.
Bezimienny wrócił do swojego domu. Starał się zrobić sobie opatrunek lecz poszło to na marne ponieważ nie w tym się specjalizował. Musiał to zrobić, pokazać się w mieście. Gdy szedł ludzie gapili się na niego a gdy doszedł do Sta
Dodał wszystkie pieniądze na swoje konto. Poszedł do depozytu popytać o klan Sin’selma.
Spotkał lidera klanu i powiedział do niego: Dzień dobry, chciałbym dojść do waszego klanu ale nie wiem jak to zrobić czy możesz mi pomóc?
Rekrutacja jest tylko od 45 poziomu doświadczenia.
No chyba że napiszesz historie która zwali mnie z nóg.
Bezimienny myślał… Ale ja mam dopiero 22 poziom doświadczenia.. czy na pewno opłaca mi się pisać historie? Oj tam! Biorę się do pracy!
To samo powiedział liderowi: A więc.. Biorę się do pracy!
Bierz. Odpowiedział lider i uśmiechnął się.
Bezimienny Pożegnał się wypłacił z banku 50 miedziaków kupił atrament zabrał kurczakowi pióro i odszedł do lasu.
Dorwał kawałek kory i zaczął pisać i pisać i pisać… Best Guest
miko123 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 11-07-11, 19:47   #54
tomakeo
 
Avatar tomakeo
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Skąd: Zielona Góra
Postów: 1,600
Domyślnie

-Witaj wędrowcze- zaczął z uśmiechem jeden z pracujących w karcznie barmanów - czy chcesz usłyszeć opowieść o jednym z największych i najsilniejszych rycerzy świata Altaron ?
Odpowiedź była stanowcza
-Tak! Ale najpierw proszę nalej mi trochę koniaku.
Barman spełnił żądanie i przystąpił do godzinnej opowieści o wojowniku o imieniu Tomakeo.
-Więc słuchaj drogi przybyszu. Tomakeo urodził się w małej osadzie na wyspie Lincor, gdzie urzędowała jego rodzina. Bohater od małego był skory do walki i już mając 2 lata własnoręcznie zaczął masowo zabijać szczury, które byłu udręką dla miejscowej ludności. Pochodził z dość ubogiej rodziny przez co sam musiał uzbierać sobie na ekwipunek. Zabijając szczury, zbierał z nich robaki oraz ser, które następnie mógł sprzedać za kilka miedziaków u kupców. Mijały miesiące i lata, a Tomakeo stawał się co raz to mężniejszym chłopcem. Gdy osiągnął wiek 10 lat został przez rodziców wysłany do Neolithu, gdyż otrzymali oni raport o niespokojnej sytuacji z Abitańczykami. Rodzice wiedzieli, że syn zdobywając doświadczenie u potężnych elementalistów i nekromantów, będzie w stanie stawić czoła Abitańskim przeciwnikom.
-I co ? Co było dalej ? - zapytał zniecierpliwiony wędrowiec
-Już, już ! Widzę, że zainteresowała Cię opowieść... więc kontynuując, Tomakeo udał się do zarządcy wyspy, którego poprosił o pozwolenie na opuszczenie wyspy. Następnie udał się na statek, którym popłynął na inną, trochę mniejszą wyspę, z której na smoku pokonał drogę do Neolithu.
Mijały dni, miesiące i lata, wraz z upływającym czasem bohater stawał się co raz bardziej doświadczonym wojownikiem. Wstąpił do gildii Elementalistów, gdzie nauczył się dość przydatnych zaklęć broni, które wykorzystał w mieście nieumarłych zwanym inaczej "Raindar". Osiągnowszy wiek pozwalający mu wybrać swoją drugą gildię, Tomakeo podążył drogą nieumarłych i wstąpił do gildii Nekromantów. Wykonując kilka pobocznych misji przyszła pora na zdobycie tysiąca i pięciuset dusz nieumarłych. Misja była długa i nudna. Tomakeo pokonując truposze wkońcu wykonał zadanie i udał się po nagrodę. Podejmując ostatnie zadanie o nazwie "Jądro Ciemności" bohater poległ na polu bitwy przez co nie ukończył go. Tomakeo jednak nie poddał się i udał się na polowanie na Bagienne Smoki, gdzie bardzo szybko zdobywał doświadczenie. Minęło zaledwie kilka dni, a młodzieniec zdobył już na tyle duże umiejętności aby spróbować stawić czoła Abitańczykom. Udał się więc do ich obozu na północny wschód od miasta i zaczął z pasją zabijać owych wojowników. Trudności stawiały mu jedynie Szamanki, które potężnymi czarami wyrządziły mu spore obrażenia. Ostatnie zapisy mówią, że poległ on na kościeju opodal Raindar'u, a sam w pamiętniku napisał, że to wszystko przez to, że za dużo tego dnia myślał.

Historia ta toczy się dalej i na pewno usłyszysz jeszcze nie raz o dzielnym woju o imieniu Tomakeo. Teraz robi się późno i muszę zamknąć karczmę, więc pozwolisz ...
-Tak, oczywiście już znikam... Dziękuję za poświęcenie mi swojego czasu. Mam nadzieje, że usłyszę dalszy ciąg tej jakże niezwykłej opowieści. Żegnam zatem.
- Żegnam również
tomakeo jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 12-07-11, 19:46   #55
Ghall2
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Postów: 4
Domyślnie

Nie tu mialo byc sory

Ostatnio edytowane przez Ghall2 ; 12-07-11 o 19:53
Ghall2 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 13-07-11, 12:25   #56
olcia3436
 
Avatar olcia3436
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 3
Wyślij wiadomość poprzez Gadu Gadu do olcia3436
Domyślnie

Był ciepły sierpniowy dzień. Dwójka ośmioletnich dzieci , właśnie bawiła się nad morzem , w taki to sposób że budowali zamek
z piasku. Bardzo wciągnięci w wykonywaną czynność nie zauważyli nadchodzących , burzowych chmur. Po pewnym czasie zaczął się
deszcz i ogromna burza. Dzieci , całe przemoknięte wbiegły do chatki w lesie , którą zwali swoim domem " Miejscem do którego zawsze
mogą wracać". Już na wejściu usłyszeli krzyki i jęki. Chłopiec od razu wbiegł do pokoju a brązowowłosa za nim.
Nagle dla obojga świat przestał istnieć , gula stanęła im w gardle a serce ? Serce pokruszyło się na 1000 kawałeczków.
Kruczowłosy , kiedy zobaczył swojego ojca i macochę nie żywych , sięgnął po szable. Podbiegł do sylwetki która stała nad zwłokami.
Nie zdążył nawet machnąć ręką a już leżał na ziemi. Ciało , niczym cień podeszło trochę do przodu. Następne uderzenie pioruna
zdradziło osobnika. Była to kobieta o granatowych włosach. Brązowooka wiedziała że choć widziała to tylko przez sekundę , tego
widoku nie zapomni do końca życia. Z rozmyśleń wyrwał ją głos jej przyrodniego brata.
- Uciekaj ! - ta jak na rozkaz podniosła się i wbiegła do swojego pokoju. Sięgnęła po swój łuk i parę strzał. Wyskoczyła
oknem i zaczęła biec przed siebie. Zmęczona długim biegiem zatrzymała się przy wielkim drzewie. Zobaczyła sylwetkę biegnącą
w jej stronę. Od razu zorientowała się że to on. Kiedy upadł na ziemię ta uklękła obok niego.
- Nie umieraj proszę !!
- Tanaxa ,Uciekaj ... - wyszeptał , krztusząc się krwią. Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku , prosto na ranę chłopca , dostając
się do jego krwi. Wiedziała że nie mogła zostać tam dłużej , musiała uciekać. Wstała , otarła łzy i znów biegła przed siebie.
Wycieńczona upadła , na twarz. Nie miała sił , było jej zimno myślała że to koniec. Nagle w snopek siania obok niej uderzył piorun. Energia
przeszła po jej ciele. Zdawałoby się że nie żyje ...

Obudziła się przykryta białym prześcieradłem. Zrzuciła je z siebie natychmiast. Od razu zorientowała się że wszyscy myśleli że
nie żyje. Oczywiście stwierdziła to po tym że była w ogromnym pomieszczeniu gdzie znajdowało się ponad 1000 nieboszczyków.
Zawinęła się w prześcieradło i wyszła z sali. Na korytarzu odrazu powitały ją krzyki
- CO ?! Ona wyszła z sali umarłych ?! Nekromanci tu byli ?
- Nie ona żyje , nie jest Zombie
- Dziecko drogie ! Co wyście jej zrobili , mówiłam że ona żyje ! - usłyszała ciepły głos jakiejś staruszki . - Chodź , kochanie
dam ci jakieś ubrania. Po drodze do pokoju do którego prowadzona była dziewczyna zobaczyła piękną kusze , od razu zapragnęła ją
mieć. Od kobiety dostała ubrania , do pokoju wszedł mężczyzna ubrany w strój Łucznika , od razu zaczął przesłuchanie.
- Jak masz na imię ?
- Nie pamiętam - powiedziała , i poczuła ból głowy.
- Kim byli twoi rodzice ? - zadał kolejne pytanie
- Nie pamiętam - powtórzyła
- Ile masz lat ?
- Nie wiem !! - tu złapała się za głowę.
- Wygląda że nic nie pamięta , około 9 lat , z badań krwi wynika że jest z rodu łuczników. Może zostać , król da jej imię.
Niedługo później poszli do króla łuczników
- Witam a więc mam dla niej ustalić imię ? Nic nie pamiętasz dziecko ?
- Nic.
- Hmm , może Tania ?
- Niestety królu mamy tu już jedną taką.
- to może tana ... - nie dokończył bo staruszka się wciela
- xa !
- hmmm , Tanaxa ? Czemu nie. Tak jak miała nazywać się moja córka. Skoro przeżyła uderzenie pioruna , niech odwiedzi gildie
elementalistów. Może to się jej przydać.
I tak jak powiedział król Tanaxa odkryła w sobie moc elektryczności. Ćwiczyła razem z innymi łucznikami i elementalistami swoje
umiejętności. Kiedy nabrała wprawy , dostała pierwszą misje było to zaniesienie papierów do gildii wojowników. Kiedy tam doszła
zobaczyła ... swojego brata ! Wszystko jej się wtedy przypomniało. Uciekła do gildii.Po pewnym czasie odkryto że dziewczyna ma
również moce lecznicze. Póki co niestety nie może ich używać jest za młoda. Pewnego dnia kiedy w gildii duchownych , zastanawiano
się jaki wzór dać runom leczniczym , jej przypomniała się tamta łza , dzięki której uratowała brata. I rzeczywiście
wzór został przyjęty. Od tamtej pory dziewczyna czekała już tylko aż będzie mogła zostać duchownym i na kolejne spotkanie przyrodniego brata.


Rozpisałam się , mam nadzieje że się spodoba :)
olcia3436 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 13-07-11, 21:56   #57
pepsi80
 
Zarejestrowany: Lip 2011
Postów: 3
Domyślnie

Sen Meritusa.

Dawno temu, na dziewiczej wyspie Archipelagu Licor- Lewanie , urodził się chłopiec imieniem Meritus.
Jego ojcem był miejscowy handlarz , który jak to ojcowie chciał by jego syn tak jak on stał się handlarzem. Jednak chłopiec już od małego wolał walczyć mieczem niż uczyć się ojcowskiego fachu.
Podczas gdy inne dzieci bawiły się, goniły za kurami, Meritus wolał polować na różne zwierzęta.
Jedyne czego nie lubił to bezpodstawnej przemocy wobec innych.
Już odkąd sięgał pamięcią , w nocy śnił mu się zawsze ten sam sen.
Pamiętał urywki z różnych walk, krwawych bitw, przeplatane widokiem baśniowych smoków. Zawsze pamiętał jeden szczegół.
Obce miasto, nagle pojawia się tam nasz bohater , a koło niego stoi zakapturzony , ubrany w czarną szatę Starzec i przerażającym głosem mówi
"Masz ogromny dar, Ty jesteś tym , który zmieni świat".
I wtedy budził się.
Pewnego dnia, Meritus natknął się na Inżyniera Edgara, który poprosił go o pomoc w przyniesieniu narzędzi, które wpadły do siedliska obrzydliwych wielkich robali. Było to dla młodziana wielkie ryzyko. Miał postrzępiony , mały mieczyk którym już od lat ćwiczył walkę mieczem na szczurach.
Lecz nie namyślając się długo wszedł i odzyskał narzędzia.
Ku jego uciesze , za pomoc dostał wspaniały Miecz, dzięki któremu mógł polować na silne zwierzęta oraz żywe szkielety w zawalonej kopalni.
Mijały dni, tygodnie, miesiące. Meritus rósł w siłę. Aż w końcu gdy osiągnął pełnoletniość , Pożegnał się z ojcem, i wypłynął na główny kontynent by walczyć z Abitańskimi najeźdcami.
Kiedy wreszcie dotarł do miasta Neolith, nie wierzył własnym oczom.
Ujrzał bowiem miasto ze swoich snów!. Kiedy obrócił się zobaczył tego samego starca, co we śnie. Powiedział mu te same słowa tym samym głosem.
Meritus długo stał zaszokowany w miejscu.
Kiedy ochłonął udał się do miejscowego Depotu. To co ujrzał troszkę go zmartwiło. Zobaczył młodych rycerzy, którzy ledwo posługiwali się mieczem.
Postanowił że dopóki nie będzie Perfekcyjnie umiał posługiwać się mieczem, nie pójdzie na front.
Po czym pomyślał sobie "Moja przygoda właśnie się zaczęła'' i poszedł robić to co najbardziej lubił-ćwiczyć walkę mieczem.
pepsi80 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 14-07-11, 10:32   #58
johnson91
 
Avatar johnson91
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Skąd: HH & CBR
Postów: 9
Domyślnie Cichy Bob

-Witam - powiedział barman - kogo niesie do mojej karczmy ?
- Nie ważne jak się nazywam.
- No jak pan chce , co podać.
- Piwo. - powiedział mężczyzna w czarnym kapturze , zasłaniającym twarz.
- Wie Pan co ? Dzisiaj dowiedziałem się bardzo ciekawej historii. - ten tylko się uśmiechnął
niewidocznie.- Jak nie będziesz chciał słuchać to mi przerwij.
Podobno kiedyś żyła normalna rodzina , ojciec , matka i syn. Znałem tego mężczyzne z widzenia
przychodził tu czasem. No , ale wrócmy do sedna. Ludzie ci wybrali się do dalekiej rodziny i
tak jak kto bywa w dziejszych czasach zostali napadnięci przez bandytów. Niestety głowa rodziny
była rycerzem. Odrazu rozpoczął walkę z rabusiami. Skończyło się to dla nich wszstkich tragicznie.
Zostali pochowani w odległych katakumbach. Po pewnym czasie wszyscy o nich zapomnieli. Lecz
ich 10 letni syn podobnierz przeżył. Jak słyszałem chłopiec wyszedł z trumny. Nie wiedząc
gdzie jest , po ciemku zaczął się błąkać. Znalazł pochodnie i wraz znią szukał wyjścia. Niestety
kiedy znalazł drzwi , były one zamknięte. Dzieciak nie poddając się dalej szukał drogi
ucieczki. Po dość długich poszukiwaniach , natknął się na pradawną księgę czarów necromantów.
Wtedy właśnie odzyskał nadzieję na zobczenie kiedykolwiek światła dziennego. Przestudiował
wszystkie czary. Wymawiał słowo po słowie już idealnie , lecz niestety , magia nie działa.
Kiedy wypowiedział osttnie zaklęcie , za nim pojawił się Ghoul. Ten odrazu chwycił za miecz
i dobił nieszczęśnika. Dziesięciolatek wypowiedział jeszcze raz czar przywoływania szkieletów.
Tym razem udało mu się to. Przywołany szkielet pomógł mu ztaranować wejście do grobowca.
Niestety nie cieszył się ani troche z ucieczki. Nie miał przecież dokąd wracać. Zamieszkał
na cmentarzu. Codziennie uczył się zaklęć z wielkiej księgi. Przez 10 lat zgromadził ogromną
wiedzę i potencjał. W między czasie zaprzyjaźnił się też z grabarzem. Pewnego dnia chłopiec
wyruszył do miasta zwanego Raindar. Od tamtej pory słuch o nim zaginął. Jak twierdzi grabarz
dzielny mężczyzna wciąż żyje i z pewnością jest jednym z najlepszych necromantów altaronu.
- Ciekawa historia - powiedział szeptem człowiek w kapturze.
- A może ty coś o nim wiesz ?
- Nie nigdy nie słyszałem o kimś takim. Dziękuje za piwo.
- Tak , tak ja też nigdy nie słyszałem , nie wierze w te bajki.
- heh - mężczyzna wyszedł z baru.
- Co za koleś , wypił tylko jedno piwo , i jeszcze ten smród nieboszczyka. - powiedział oburzony
barman , nie wiedząc jeszcze z kim przed chwilą rozmawiał
johnson91 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 16-07-11, 13:21   #59
Xardek
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 2
Domyślnie

Na pewnej wyspie zwanej Lewana mieszkała pewna rodzina. Uważana była ona za dość dziwną.
Mężczyzna był kowalem , przez co każdemu swojemu klientowi opowiadał o smokach , wamiprach ,
gryfach i innych mitycznych stoworzeniach. Jego żona zajmowała się ich jedynym synem. Chłopcu
odrazu opowiadano o tych dziwacznych istotach , ten przyszekł sobie że kiedyś tam wyruszy. Kiedy
spotkał już szczury , zapragnął mieć swój pierwszy miecz. Po pewnym czasie dostwał coraz lepszy
ekwipunek od rodziców.Pewnego dnia jego ojciec dostał wiadomość od swojego brata z Altaronu.
Według listu wynikało że miasto zostało zaatakowane przez Abitańczyków. Kiedy mężczyzna
opowiedział to ludziom ci go wyśmiali , zapowiadając że nigdy więcej nie odwiedzą jego sklepu.
Faktycznie , jego "firma" zbankrutowała. Rodzina stawała się coraz biedniejsza. Gdyby
nie matka która umiała szyć suknie , już dawno umarli by z głodu. Kiedy chłopiec ukończył
18 lat przyszedł czas na spełnianie obietnic. Zabrał z domu plecak , trochę jedzenia , dostał
miksturę życia od swojej przyjaciółki. Później udał się do znajomego kapitana. Ten swoją
łodzią przetransportował go do Altaronu. Kiedy tylko oddalił się od portu w celu znalezienia
miasta i zarazem domu wuja , napadali go Abitańczycy. Przyparli go do muru. Przez chwile stracił
przytomność , kiedy otworzył oczy zobaczył nad sobą szamankę. Był pewien że to koniec.
Nagle przypomniał sobie o miksturze leczącej , wyciągnął ją i wypił. Kobieta odrazu zaczęła
rzucać jakieś zaklęcia. ten podniósł swoją szable i dżgnął ją. Uciekał przed miecznikami.
Kiedy tylko zobaczył pusty miasta , przyśpieszył. Kusznicy zabili wrogów. Ten niestety kiedy
odnalazł dom wuja , zastał kobietę która powiedziała mu że on już nie żyje. Ten zamieszkał
w jego domu. Nie miał niestety z czego żyć. Wybrał się raz do karczmy. Tam zobaczył tablicę
ogłoszeń na której wisiała wiadomość.
"Uwaga"
Chcesz szybko zarobić ?
Wiesz kto w tym mieście jest najlepszym wojownikiem ?
Postaw na swojego faworyta pieniądze i wygraj 2 razy tyle !

Chłopiec odrazu wziął połowę swoich oszczędności i wyruszył na arenę. Niestety jego obstawiony
zawodnik przegrał walkę. Ten nie zamierzał się poddać. Wziął resztę pieniędzy i poszedł
na pole walki ponownie. Na korytarzu spotkał obojga rywali , którzy wymieniali się wygranymi
pieniędzmi. Odrazu zoriętował się że one są ustawione. Zagadał do nich. Po pewnym czasie
wkręcił się w interes i już zawsze wygrywał 2 krotność swoich pieniędzy , przez co mógł spłacić
długi rodziców. Oni wybudowali sobie nowy chodz skromny domek. Chłopiec przez swoje
przekręty dostał przydomek kanciarz. Pewnego dnia meżczyzna postanowił sam wziąść udział
w walce na arenie. Tym razem nie ustawionej. Wszystkie oszczędności wydał na miecz "Zaibatsu"
i stalowe uzbrojenie. Wszedł na arenę. Po chwili po drugiej stronie wszedł jego przeciwnik.
Publiczność dała mu owacje na stojąco. Kanciarz nie przeląkł się nawet przez chwile. Odrazu
rozpoczął walkę z przeciwnikiem. Mimo przegranej , po walce spotkał lidera Sin'Selema.
Ten zapytał się czy chce być w jego gildi. Mężczyzna jak oparzony powiedział "Tak".
Po chwili namysłu odpowiedział " Pomyślę jeszcze". Kanciarz już nie może doczekać się
jako decyzję podjęli , ponieważ dzięki temu będzie mógł spełnić swoją obietnice
z dzieciństwa.
Xardek jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 16-07-11, 16:25   #60
Kosiek
 
Avatar Kosiek
 
Zarejestrowany: Paz 2009
Postów: 75
Domyślnie

Rekrutacja jest tymczasowo wstrzymana. Żadne opowiadania od tej chwili nie będą już rozpatrywane.

Pozdrawiam.
Kosiek jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 

Zasady postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest Włączony
EmotikonyWłączony
[IMG] kod jest Włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 14:12.


Powered by vBulletin Version 3.8.4
Copyright 2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Tłumaczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin