Altaron

Witaj w Altaronie!

Znajdujesz się na krawędzi między światem realnym,
a magicznym Altaronem. Zrób krok do przodu i przeżyj
niesamowitą przygodę!

Connect with Facebook

Wróć   Forum Altaron.pl > Altaron.pl > Klany

Krótka Wiadomość
[2023-05-02 14:55] Wprowadziliśmy kolejne drobne zmiany i poprawki. Przed zalogowaniem się do gry prosimy o pobranie najnowszej wersji klienta. Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółową listą zmian.

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stare 23-06-11, 10:28   #41
dvd85
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 7
Domyślnie

Negative

dMarley

Ostatnio edytowane przez dvd85 ; 23-06-11 o 13:45
dvd85 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 23-06-11, 12:11   #42
141131
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 1
Domyślnie Soldier Oja

Urodził się w ubogiej rodzinie , porzucony przez rodziców w wieku 5 lat.
Przygarnięty przez zespół wędrownych muzyków SOJA trafił do świata Altaronu.
Jego początki były trudne , szukał przyjaciół , znajomych , nie mógł się "dostosować". Pewnego dnia opiekun Jacob wybrał się z nim do pobliskiej gildii. W tej chwili zrozumiał że jest inny od reszty. Interesowały go tylko moce , różdżki i ofensywne czary. Zrozumiał że swój czas musi poświęcić wojnie aby zapomnieć o zgubionej rodzinie. I tak zaczęła się przygoda młodego czarodzieja o pseudonimie "Soja"
141131 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 23-06-11, 21:15   #43
ksitka123
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Postów: 4
Domyślnie

Miasto Abi-libur jest głównym centrum targowisk Nekomantów, którzy ciągle potrzebują nowych przedmiotów nekromanckich i ciał nieboszczyków. Każdy, kto choć raz odwiedzi owe targowisko może znaleźć wiele zadowalających przedmiotów i odwrotnie - do sprzedaży często trafiają martwe ciała osób z czyichś rodzin bądź przyjaciół.


Adad-shuma
Strażnicy wież miasta Adad-shuma mają własne sposoby atakowania jego najeźdźców. Potężne ostrzały z zarazą nie mogą w żaden sposób zabić sojuszniczych jednostek nieumarłych, jednak stanowią duże zagrożenie dla żywych wrogów.
>>Wieże strzelnicze zadają dodatkowe obrażenia oddziałom atakujacym miasto (25% więcej obrażeń).

Adad-usur
Czarodzieje przeobrażeni w Nekromantów często interesują się wszelkim budowaniem maszyn i broni, dzięki którym w pełni będą mogli oddać cześć pajęczemu aspektowi Ashy. Legendy głoszą, że Asha walcząc z potężnymi legionami złych najeźców zwyciężyła tę walkę tworząc balisty. Od tamtej pory w mieście Adad-usur produkuje się takie balisty.
ksitka123 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 26-06-11, 14:38   #44
miszcz
 
Avatar miszcz
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Skąd: Chorzów
Postów: 65
Wyślij wiadomość poprzez Gadu Gadu do miszcz
post podanie Miszcz Necro

Z pamietnika Gabriella.
Dzień zaczął się jak każdy inny. Mój ojciec wyszedł na polowanie już cztery dni temu, nadal nie mamy żadnej wieści na jego temat. Matka obawia się najgorszego. Moje potajemne treningi magi przynoszą już pierwsze efekty.
Martwię się o losy mojej rodziny. Jeśli tacie się coś stało ja będę musiał
robić na czynsz. Jeśli los taty nie wyjaśni się do końca dnia to będę musiał się zaciągnąć.








******PO 5 GODZINACH******
Czas wyruszać, postanowiłem zostać magiem, nie nadaje się raczej do walki fizycznej. Nazywają mnie tu "Miszcz Necro" drwią ze mnie bo jestem jednym z nie wielu magów tutaj, jednak wierze że udowodnię im że osiągnę większą sławę od nich.





******PO 32 DNIACH******
Nabyłem już pewne doświadczenie, nie pisałem ponieważ byłem bardzo zajęty wykonywaniem misji w mieście i walczeniem z potworami. Idę dziś do karczmy, muszę pozwolić mojemu umysłowi zająć się czymś innym.





******NASTĘPNEGO DNIA******
Wczoraj w Tawernie usłyszałem o grupie przyjaciół nazywanej Sin'Selema. Postanowiłem się spotkać z ich przywódcą. Od dawna poszukuje doświadczonych osób do wspólnych wypraw. Nie wiem czy będą chcieli mnie przyjąć. Jak wrócę to napiszę
miszcz jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 27-06-11, 22:00   #45
Hooy
 
Avatar Hooy
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 1
Domyślnie Hooy

Kolejną noc nie mogę zasnąć z nadmiaru wiedzy i ekscytacji.
Czarodziej elementalista! A jeszcze tydzień temu byłem zaledwie rdzennym wyspiarzem. Sporą część życia spędziłem na Lewanie, nie znając innego życia, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że takowe istnieje. Zdobywałem powoli doświadczenie w walce i żyłem spokojnie wśród rodziny i przyjaciół. Jednak ciągle czegoś mi brakowało, za czymś tęskniłem, na coś czekałem. Noc w noc śniłem o niesamowitych przygodach, które - jak wtedy sądziłem - nigdy nie miały mnie spotkać. I budziłem się z uczuciem podobnym do żalu, że to był tylko sen, że nie czeka mnie tego dnia nic poza żmudną pracą w kopalni i walką z wszelakim robactwem czy też czerwiami.
Aż nadszedł dzień, którego nigdy nie zapomnę. Praca była wtedy wyjątkowo ciężka, a pogoda ledwie do wytrzymania - od rana lało się z nieba. Przez całą zmianę nie mogłem odgonić myśli, że nie jestem w miejscu, w którym chciałbym być. Robota ciągnęła się niemiłosiernie - myślałem, że nigdy nie usłyszę głosu wołającego "Dobra, koniec na dziś!", głosu na który zawcze czekam z utęsknieniem. Przez deszcz i niskie ciśnienie zupełnie nie mogłem się skupić na tym, co robię. Nie tylko ja - tuż przed zakończeniem pracy ciszę w kopalni przerwał rozdzierający krzyk. Pobiegłem w stronę rozpaczliwego wołania najszybciej jak się dało, jednak dotarłem tam za późno. Jeden z nowych górników już nie żył. Przez nieuwagę spadł do gniazda czerwi, którymi jeszcze nie zdążyliśmy się zająć. W starciu z całym stadem nie miał szans. Gdy stałem przy jego ciele, coś we mnie pękło. Poczułem, że nie mogę tam dłużej wytrzymać i wybiegłem z kopalni prosto w wielką ulewę. Przelewały się we mnie same negatywne uczucia. Poszedłem nad rzekę, aby się wyciszyć i pomyśleć nad tym, co mogę zrobić ze swoim życiem. I tam zobaczyłem JĄ. Dziewczynę, która miała w sobie niesamowitą energię i radość życia - coś, czego najbardziej mi brakowało. Podeszła do mnie i, jak gdyby czytała mi w myślach, zapytała czy chcę zmienić swoje życie.
- Jeśli tak, zrób to właśnie teraz - powiedziała - inaczej nie zdecydujesz się na to nigdy.
Dała mi pół godziny na spakowanie niezbędnych rzeczy. Nie miałem ich wiele, więc zjawiłem się w umówionym miejscu przed upływem 15 minut. Dziewczyna nie mówiła wiele, powiedziała tylko, że od początku zobaczyła we mnie potencjał i nie mogła pozwolić, bym zmarnował go w kopalni. Zaprowadziła mnie do miasta Neolith, do gildii magów, gdzie po jej rekomendacji przyjęto mnie z otwartymi ramionami, po czym zniknęła.
Codziennie całymi dniami zgłębiam tajniki magii, poznaję nowe czary i uczę się walczyć z różnymi stworami zagrażającymi miastu. Wczoraj stanąłem u progu elementalistów, aby chłonąć od nich wiedzę dotyczącą żywiołów.
A jutro stanę przed liderem klanu Sin'Silema, aby móc przekazać swoją dotychczasową wiedzę dalej. Aby być jak dziewczyna, która podała mi pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebowałem.
Hooy jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 28-06-11, 12:12   #46
Smigulo
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Postów: 1
Domyślnie

Nie daleko opodal Neolitu zył Sobie mag o imieniu Smigulo. Nie mial on domu ani przyjaciół, zyl z polowan na róznego typu potwory i zbieraniu potrzebnych rzeczy do tworzenia jego mikstur i ulepszaniu czarow. Pewnego dnia, gdy Smigulo juz spal nagle obudzily go glosne odglosy ktore wydobywaly sie z drogi prowadzacej do Neolitu.Szybko wstal i poszedl zobaczyc co sie dzieje, a byly to oddziały Abitanskich żołnierzy zmierzajacych na podbój Neolitu. Dlugo nie zastanawiajac sie pobiegł po Swoje mikstury i dokonczyl silny ładunek mowiac " Aleta Mas Gran". Gdy klan Sin'Silema walczyl juz z Abitanska armia pod murami miasta Smigulo wszedl na wysoką opuszczona wieze i rzucił w sam srodek Abitanskiej armii stworzony ładunek. Pół armii zostalo zabite, a reszte zabilo Sin'Silema. Po wygranej wojnie Smigulo zostal mianowany na elitarnego Czarodzieja a jego silny ładunek zostal nazwany Runa Zagłady, ktore tworzył na nastepna wojne. Smigulo juz nie chcial zyc jak wczesniej chcial pomagac ludzia, dlatego poszedl do Leadera klnau Sin'Silema prosząc o przyjecie...
Smigulo jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 28-06-11, 22:59   #47
Alaska
 
Avatar Alaska
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 1
Domyślnie Alaska

Od zawsze wiedziałam, że życie wojownika, do którego usilnie mnie przygotowywano, nie jest dla mnie. Owszem, byłam świetna w walce z potworami i ludźmi, ale nie wywoływało to we mnie żadnych specjalnych emocji. Wychowywałam się na Lewanie, małej wyspie bez żadnych perspektyw na przyszłość. Ojciec, weteran wojenny, zawsze chciał zrobić ze mnie swoją następczynię i od wczesnego dzieciństwa zmuszał mnie do treningów. Na początku nawet mi się to podobało, to normalne, byłam małą dziewczynką zafascynowaną dokonaniami swojego taty i podekscytowaną faktem, że oto robi coś 'dorosłego'. Jednak im starsza się stawałam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że nie chcę wiązać swojego życia z walką. Nie taką walką. Fascynowała mnie magia. Dniami trenowałam dalej, a nocami, pod różnymi pretekstami wymykałam się na chwilę z domu do karczmy lub nad rzekę, by w spokoju pomyśleć nad swoją przyszłością i czytać księgi pełne tajemniczych zaklęć. W barze, przy alkoholu, ludzie stawali się bardzo rozmowni i snuli długie i niesamowite opowieści o życiu w mieście Neolith. W ich wspomnieniach było to miejsce, w którym każdy mógł odnaleźć siebie i przeżyć niesamowitą przygodę, które przyjmowało każdego chętnego do nauki z otwartymi ramionami, oaza dla zagubionych. Wiedziałam, że swoje nowe życie zacznę właśnie tam, jednak wciąż nie miałam ostatecznego planu, ani tyle siły, by odejść. Odejść na zawsze, uciec, bo po opuszczeniu domu nie mogłabym pojawić się tam ponownie. Nie po zniszczeniu wszystkiego, z czym ojciec wiązał swoje nadzieje, nie po znieważeniu go, bo niewątpliwie za zniewagę uzna mój sprzeciw. Powoli odkładałam pieniądze i chyba czekałam na jakiś znak, który pozwoli mi się wreszcie zdecydować.
Ale żaden znak nie nadchodził.
Treningi z ojcem coraz bardziej mnie męczyły i wycieńczały. Lubiłam to, ale magia zawładnęła moją duszą na tyle, że nie chciałam zajmować się już niczym innym. Zdecydowałam się ostatecznie 3 miesiące temu. Tej samej nocy poszłam do karczmy i po raz pierwszy zamiast biernie słuchać, zaczęłam zadawać pytania. Udało mi się dowiedzieć, że raz na pół roku na Lewanie pojawia się mężczyzna, który za opłatą przewozi wybraną grupę ludzi do Neolith. Ucieszyłam się, bo myślałam, że od tej pory wszystko pójdzie już bezproblemowo.
Poszło trudniej, niż się spodziewałam. Musiałam zdobyć zaufanie wielu osób, by go znaleźć, udowodnić swoje dotąd zdobyte umiejętności i zebrać sporą ilość pieniędzy. Wreszcie wyruszyliśmy, dokładnie 14 dni temu, o północy. Zostawiłam na swoim łożku list, zabrałam wszystko, co posiadałam i wkroczyłam na drogę, z której nie mogłam już zboczyć.
Neolith mnie nie zawiodło. Okazało się być niesamowicie pięknym miastem, pełnym miejsc, w których można było doskonalić swoje umiejętności. Oczywiście, wszystkie te miejsca musiałam odkryć sama. Jako pierwszy odkryłam Zakon Dugiona, w którym bracia byli życzliwi, ale odmówili przyjęcia i nauczania mnie. Kazali wrócić, gdy nabiorę doświadczenia w tym, do czego zostałam powołana. Parę dni zajęło mi odnalezienie gildii magów, następnych kilka spędziłam na doskonaleniu swoich umiejętności i przekonywaniu wszystkich wysoko postawionych, że zasługuję na promocję. Wreszcie zostałam mianowana Czarodziejem i wysłana z misją znalezienia sobie subprofesji. Od razu skierowałam swoje kroki nad rzekę, gdzie bracia poznali mnie i przyjęli do Zakonu, po poddaniu mnie paru próbom.
Alaska, czarodziej duchowny. Wreszcie jestem na swoim miejscu. Chociaż brakuje mi jeszcze jednej rzeczy. Dlatego przychodzę dziś do lidera klanu Sin'Selema, by móc nauczyć się jeszcze więcej, a także podzielić się tym, czego musiałam dowiadywać się sama. Bo wiem, jak trudne jest zdobywanie wiedzy na własną rękę, a także samotność, której można doświadczyć nawet wśród mnóstwa ludzi, stawiając pierwsze kroki w Neolith.

Ostatnio edytowane przez Alaska ; 28-06-11 o 23:12
Alaska jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 29-06-11, 04:09   #48
Anzark
 
Zarejestrowany: Cze 2011
Postów: 4
Domyślnie

Młody i głupi, lecz dzielny i szlachetny ...

Jego historia ma swoje początki w małym miasteczku nieopodal Miasta Neolith. Był On Młodzieńcem o wysokiej posturze i silnych rękach. W jego oczach pali się ogień żywotności i męstwa. Zaś jego Ojciec jest zwykłym kowalem,
lecz bardzo mądrym i rozważnym. Od narodzin swojego młodego Bohatera mawiał, że stanie się on Łucznikiem i dlatego starał się pilnować jego codziennych treningów.
Mijały lata, miesiące, dni, godziny, minuty, sekundy ... Aż w końcu nasz Młodzieniec dorósł. Na swoje 18-ste urodziny, dostał od Ojca wytrawną kuszę i obiecał mu zabrać go na porządne polowanie, ale nie takie w cale zwykłe. Bowiem pójdą na wyprawę życia i śmierci. Każdy szczegół przeważy na szali zwycięstwa. Pójdą do obozu Orków !
Tak, może to dla Was czytelników być śmieszne, lecz wiedźcie, że te kreatury w grupach potrafią być naprawdę niebezpieczne.

Tak więc Ojciec i jego Syn, wyruszyli.
Szli i szli, omijając góry łotrzyskie, docierając do Knei Łowieckiej, następnie przedzierając się przez Hordę złośliwych Goblinów, obrzucających ich kamieni, dotarli w końcu na brzegi obozu Orków.

Wiedząc, że to będzie trudna bitwa, jeszcze raz sprawdzili swój sprzęt i ostrożnie podchodzili do obozu, aby w końcu uderzyć.
I ... stało się ! Wbiegli ... Orków horda, widząc dwoje ludzi szarżujących na nich, ostrzeliwujących ich z daleka, śmiali się w niebo głosy. Krzyczeli ! "Szaleni, szaleni ! Ich 2, a nas 100, my niezwyciężeni". Nie czekając, ogromne kreatury ruszyły w szaleńczy bieg za swoimi oprawcami.

Po paru chwilach, ten śmiech jaki wydobywał się z paszczy potwórów, zaczął cichnąć i przerodził się w ryk furii i strachu. Tak, masa szarżujących Orków dała złapać się w pułapki, które dość szybko zakończyły ich marny żywot. Inne zaś, leżą, bądź wiszą, przebite przez bełty.

Następna chwila zdałą się przedłużać, bo w tem za stosem trupów wyłonił się Wielki i poteżny Ork Mściciel, zwany także jako (Berserker). Z niesamowitą szybkością popędził ku dwóm całkowicie zaskoczonym śmiałkom, ale nie byli przerażeni. Z gracją unikali ciężkich ciosów zadanych halabardą przez Mściciela. Świst, unik, zamach, skok i znów unik. To był jak taniec, a Oni byli głównymi Tancerzami. Wtem dziki Ork zaryczał głośno i był to
naprawdę przerażający ryk ... Ale nagle ucichł ... Zauważyć można było krew tryskającą z krtani potwora i dziurę w klatce. Tak, Mśiciciel obalony.
Ojciec i Syn, krzyczeli razem do Siebie, byli niezwykle szczęśliwi. Ich pierwsza poważna wyprawa, a tak udana ... Ale jak to mawiają "Wszystko co dobre, szybko się kończy".

Nagle ... Nadleciał niewiadomo skąd, z zawrotną szybkością sztylet, trafiając prosto w czoło, jeszcze uśmiechającego się i tulącego swego syna, Ojca.

Anzark nie będąc jeszcze świadomy tego co się stało, poczuł, że jego Ojciec sztywnieje i robi się co raz cięższy. Niepewnym ruchem puszcza Ojca ... upada, jest już martwy.

Wtem słyszy za sobą trwożny ryk. Tak to była bestia. BEstia nad bestiami, Ork zabójca. Te bydle rzadko widuje się w takich małych obozach, ale on tu był. Śmiał się i ryczał zarazem.

Nie zwrócił nawet uwagi na ten ryk ... Patrzył się oczami pełnymi łez, na trupa Ojca swego. Wszystko w to co wierzył, co Kochał ... Nagle zniknęło ... Nie było nic, jego Ojciec Tyram, bo tak się zwał, zginął.

Ork dumnie i rycząc wciąż zbliżał się do Anzarka, trzymając w dłoniach kolejne sztylety, by do kończyć dzieła i móc pójść ucztować.

Nasz Bohater, patrzył się dalej w zwłoki .. Trzęsąc się dalej ze smutku, ale już nie płakał.

W końcu doszedł do niego i stanał przed nim, mówiąc "To koniec. Dziwisz się pewnie, że mówie po ludzkiemu. Nie miej nas za głupców. Zresztą to jest już nie ważne, zginiesz tu i teraz, jak ten bezużyteczny śmieć". Poteżny zamach i rzut, sztylet leci prosto w młodego, tym bardziej, że odległość jest bardzo mała.

Lecz Anzark, nie marnując już chwili dłużej, szybkim ruchem ręki odpycha się od ziemi, unikając w ten sposób sztyletu. W jego oczach nie płoneła już żadna siła, ani pewność siebie. Została mu tylko zemsta i gniew. Następnie szybkim krokiem okrążył Orka, włożył bełt do kuszy i wycelował.

Jednakże, Zabójca odbił bełt, co jest sztuką niesamowitą i tylko nieliczni to potrafią. Tym bardziej zaskakujące to było, że Ork tego dokonał.

I tak ciągnęła się chwila za chwilą, oboje strzeliali, rzucali w siebie, każdy ryczał na drugiego. Biegali, skakali, unikali ... Tak, taniec sam w sobie. Oni są tancerzami, a wszyskto w okół to ich scena. Pojedynek na śmierć i życie, jeden błąd i koniec.

Ale cóż to. Ork popełnił błąd, potknął się nie udolnie o kamyk ! Anzark szybko zauważając swą szanse, podbiegł pewnym i silnym krokiem do Orka, trzasnął go kuszą w łeb, co powaliło monstrum, na celował i strzelił ! Głowy nie było, był tylko bełt i reszta ciała ..
.


~~ Tak o to skończyła się jego pierwsza, lecz tragiczna wyprawa. Zaniósł ciało Ojca swego do domu i pochował go na cmentarzu nieopodal, modląc się by dotarł bezpieczne pod skrzydła Dugiona. Wtem przysiągł sobie, że stanie się najlepszym Łucznikiem w Altaronie, by nigdy nie dopuścić do śmierci kogoś mu w przyszłości bliskiego. I tak to się zaczęło ~~


@down

Nah, teraz to zabijasz rpg. Zmarły Ojciec, zue (jak to piszesz) potwory, itp. To wszystko może i powinno być częścią histori/opowiadania. Moim zdaniem przesadzasz, albo nigdy nie miałeś doczynienia z prawdziwymi opowieściami (chodźby dla Dzieci). Oczywiście, to co ludzie piszą nie jest jakieś specjalnie, sam przyznam, że to co napisałem jest badziewne, ale to dlatego, że większy talent mam do polityki, aniżeli pisania opowiadań ( wolę czytać ;] )

I w ogólę co to znaczy, nie pisać histori, że byłem/-am mały/-a. Daj spokój ... To wszystko jest materiałem na opowiadanie ... Na tym to właśnie polega ~~


Btw - Poczytaj stare opowiadania, np o jakiś mężnych Rycerzach (dla 5-latków) i jak już to autorom tych książek zarzuć, że bzdury piszą ~~

A do reszty co napisałeś to się zgadzam.

Później, jak tak bardzo wymagacie dobrego opowiadania, mogę coś napisać i wymienić za to obecne ... Niech to posiedzi sobie i ma swoje 5-min ~~

Ostatnio edytowane przez Anzark ; 29-06-11 o 15:35
Anzark jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 29-06-11, 08:16   #49
Kosiek
 
Avatar Kosiek
 
Zarejestrowany: Paz 2009
Postów: 75
Domyślnie

Tak kilka słów dygresji ode mnie. Ostatnio zdarzyło tu się sporo słabych opowiastek, więc wprowadzamy nowe wymogi:
  • Wypowiedź powinna być na minimum 300 słów, koniecznie mają się pojawić zdania złożone (to odciągnie dzieciaki które prawdopodobnie nie wiedzą co to jest).
  • Przy sprawdzaniu bierzemy także pod uwagę dotychczasową wiedzę o świecie przedstawionym Altaronu, a ze względu na to, że nas, Sin'Selem jest już dużo, będziemy od tej pory dużo bardziej rygorystyczni przy weryfikowaniu podań. Znajomość Historii wojny to obowiązkowy kanon, o którym aż wstyd mi mówić...

Edytka: A, muszę jeszcze napisać słowo o czymś takim:
Cytat:
A jutro stanę przed liderem klanu Sin'Silema, aby móc przekazać swoją dotychczasową wiedzę dalej. Aby być jak dziewczyna, która podała mi pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebowałem.
Takich zapychaczy nie będziemy liczyć do ilości słów.

I nie piszcie już historii, że byłem/-am mały/-a, umarł mi Ojciec i przybyłem/-am do Altaronu walczyć ze zuymi potffforami.

Ostatnio edytowane przez Kosiek ; 16-07-11 o 16:27
Kosiek jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 30-06-11, 07:57   #50
Acolt
 
Avatar Acolt
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Skąd: Katowice
Postów: 35
Wyślij wiadomość poprzez Gadu Gadu do Acolt
Domyślnie

Niektóre opowiadania mówią o dzielnym podróżniku, pogromcy zła i te pe i te de.
Po czym wchodzie na stronke postaci a tu 20 mag... Proponuje również, aby opowiadanie było napisane pod postać, a nie żeby nas zadowolić.
__________________
"Gdy cię mają wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zanim przyniosą."
A. Sapkowski
Acolt jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest Włączony
EmotikonyWłączony
[IMG] kod jest Włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:44.


Powered by vBulletin Version 3.8.4
Copyright 2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Tłumaczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin