Altaron

Witaj w Altaronie!

Znajdujesz się na krawędzi między światem realnym,
a magicznym Altaronem. Zrób krok do przodu i przeżyj
niesamowitą przygodę!

Connect with Facebook

Wróć   Forum Altaron.pl > Altaron.pl > Klany

Krótka Wiadomość
[2023-05-02 14:55] Wprowadziliśmy kolejne drobne zmiany i poprawki. Przed zalogowaniem się do gry prosimy o pobranie najnowszej wersji klienta. Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółową listą zmian.

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stare 29-04-11, 15:29   #1
Wicked
 
Avatar Wicked
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 565
Domyślnie Sin'Selema

Interesuje Cię coś poza expieniem? Lubisz wczuć się w klimat dawnych czasów, wiecznych wojen, zdrady i knowań? Pragniesz uczestniczyć w tworzeniu i kreowaniu fabuły Altaronu?

Sin'Selema poszukuje wszelakich graczy, których takie rzeczy interesują. Ze swojej strony oferujemy informacje dotyczące świata, pomoc w aklimatyzacji i wsparcie materialno-duchowe. ;)
Proszę o zglaszanie się w grze do "Valvalis" lub "Colens". Nie przyjmujemy ludzi, którzy "Kcom hodzić na hanty na fajne potforky".
__

O Sin'Selemie od dawna słychać było w stolicy. Wraz z wojną nadciągało coraz to więcej ludzi, coraz to kolejni rekruci do Armii królewskiej, ale też uchodźcy, którzy szukali schronienia przed najeźdźcą. Powstawały to coraz nowe stowarzyszenia, ugrupowania, które łączyły się, by utrzymywać ład... lub wprowadzać chaos.
I pośród tego wszystkiego wyrósł samotny, pojedynczy kwiat, które celem nie były spory i walki, a zdobywanie informacji i rozszerzanie wpływów. Działania ciche, subtelne i często na granicy prawa ustanowionego przez namiestnika. Namiestnika, który... o dziwo sprzyjał poczynaniom Nauczycieli, jak to sami siebie nazywali.
Na ich czele stanął Rekhyd z domu de Elanesse, młody szlachcic wywodzący się z niegdyś dawnego rodu, który w wyniku wojny poświęcił i stracił tak wiele, że teraz byli jedynie nic nie znaczącą gołotą. Jednak za sprawą tego młodego śmiała możliwe, że niegdyś tak znaczy ród, teraz odbuduje swoją potęgę.

Czy starczy Ci, śmiałku, odwagi, by zdobyć więcej informacji? Opowiesz się po stronie Nauczycieli czy wystąpisz przeciw nim? Jedno jest pewne... nikt nie pozostanie obojętnym na ich obecność.

Ostatnio edytowane przez Wicked ; 28-05-11 o 13:17
Wicked jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 29-04-11, 15:47   #2
wasiul
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 4
Domyślnie

Oras, zwykły młodzik, mieszkający w ubogiej dzielnicy miasta. Porzucony na pastwę losu, sam musi walczyć o przetrwanie w tym skorumpowanym, pełnym zła i nienawiści świecie. Już od dzieciństwa interesował się łukiem. Okradając samotnie niewielkie karawany dużo zyskiwał. W ciągu niecałego roku zasłynął jako nieznajomy, cichy złodziej. Ludzie nadali mu przydomek Kroth. Oras, znudzony samotnością, żądny przygód postanowił wstąpić do Sin'Selema. Jednak to nie lada wyzwanie, dołączyć do tego elitarnego stowarzyszenia mogą tylko Wybrańcy...

Ostatnio edytowane przez wasiul ; 29-04-11 o 15:57
wasiul jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 29-04-11, 20:04   #3
Howking
 
Avatar Howking
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 25
Domyślnie

Od zawsze miał pociągi do wyrafinowanych potraw, egzotycznych zwierząt i przedmiotów. Za młodu czytano mu bajki o pustynnych nomadach mieszkających przy oazach, o wielbłądach przemierzających setki kilometrów z bagażem na swoich garbach... Od początku wiedziano, że będzie kimś znanym.

*

Jako młodzieniec pracował u gubernatora, roznosił listy i wezwania. Gubernator, jak każdy wiedział, był osobą liczącą się w wiosce. Osoby, które u niego pracowały i dobrze wykonywały powierzoną im robotę zyskiwały uznanie, które było bardzo cenione. Od początku było wiadome, że zyska dobrze płatną pracę.

*

Czas, kiedy był już pełnoletni był dla niego czasem niesamowitym. Chciał dostać posadę gubernatora, ale ten sam, dla którego pracował nie okazywał chęci na odpoczynek od pracy. Krzątał się po wiosce i szukał jakichś małych fuch. Tu zanieść, pozamiatać, ugotować. Był wszechstronny, ale nie zanosiło się, że zrobi wielką karierę. Lata mijały powoli, a on wciąż się nudził w tej, jak to mówił, "zawszonej, brudnej i gnojowatej wiosce".

*

Czas przyniósł jednak nieoczekiwane wieści. Na kontynencie rozpoczęła się wojna, nikt w sumie nie wiedział o co dokładnie poszło, ale młodzieniec wiedział, że musi się załapać do wojska. Od razu powiedziano mu, że musi nabrać doświadczenia. Przejął się tym jak mało kto. Zaczął trenować walkę mieczem, parowanie ciosów, obronę tarczą oraz kondycję. Był coraz lepszy w nowym fachu, ale nie był wystarczająco zadowolony z siebie. Poprosił ludzi w wiosce o jakąś pracę, niebezpieczną, rzecz jasna. Przydzielali mu różne zadania. Ot, zabij kilka szczurów, znajdź moje trzewiki u pająków, lub, co było dla niego najtrudniejsze, przynieś mi kolczy kaptur. Oczywiście wszystko z zapałem wykonywał, ale czuł niedosyt, dlatego po długich treningach ponownie zgłosił się do zarządcy wyspy, gubernatora.

Cytat:
-Imię - popatrzył posępnie na młodego - stan, praca.
-Nazywam się Howk, jestem rześkim kawalerem, dorabiam sobie zadaniami od mieszkańców - z dumą odparł bohater - uważają, że jestem najlepszy!
-Tak, tak, każdy tak mówi. No dobrze, zajrzyjmy do rejestru... - chwilę poszukał czegoś w zabrudzonych kartkach i zaczął ponownie - Tak. Mieszkaniec numer 286, Howk, kawaler. - przyznał rację.
-No więc, myśli pan, że się nadaję? - zapytał błagalnym tonem.
-Hmmm.... Wyglądasz dobrze, bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej, niż ostatnim razem. - puścił oczko - Wydaję mi się, że jesteś gotowy.
-NAPRAWDĘ? BOŻE, DZIĘKUJĘ! - wykrzyczał i ucałował ręce gubernatora.
-Dobrze, już, dobrze. Idź do kapitana statku, on będzie wiedział, co z tobą robić. Pamiętaj! Zabierz swój ekwipunek, pożegnaj się z rodziną i wybierz z banku wszystkie, powtarzam, WSZYSTKIE oszczędności!
-Tak, tak zrobię! Dziękuję! - w biegu wykrzyczał Howk.
*

Pojawiając się na kontynencie czuł się nieswojo. Jednak po jakimś czasie wiele osób go już znało. Posiadał kilku dobrych znajomych, został przygarnięty do klanu. Znany był jako dzielny wojownik, ale miły, uprzejmy i pomocny. Nigdy nie robił innym krzywdy, starał się zawsze pomóc, nawet na swoją niekorzyść. Od pojawienia się w wielkim mieście, wędruje po krainie i nabywa doświadczenia, myśląc, że pewnego dnia stanie się potężnym rycerzem i pomoże w wojnie. Zawsze marzył o pomniku.
Howking jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 30-04-11, 23:38   #4
Dinoo20
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 462
Domyślnie

Nastał czas wielkich wojen, cudownych czynów i honorowych ludzi


Rzecz działa się w malutkim miasteczku na uboczu gór. Pewne małżeństwo rzemieślników doczekało się w końcu syna. Urodził się podczas festiwalu żywiołów w zakonie elementalistów. Rodzina nie była zamożna ale nigdy niczego im nie brakowało, cieszyli się życiem i pomagali ludziom w każdy możliwy sposób.

Ludzie interesowali się tym niezwykłym chłopcem. Od najmłodszych lat był bardzo odważny, szlachetny i uprzejmy dla napotykanych na swojej drodze ludzi. Nikomu nie szkodził, zawsze chciał jak najlepiej wypaść w oczach innych.

Pewnego razu, dostał w prezencie od przydrożnego handlowca proce. Bardzo zachwycił się tego typu zabawką. Zaczął trenować strzelanie do celu.

Po pewnym czasie zakupił sobie łuk. Jakie było jego zdumienie gdy udało mu się samodzielnie upolować rogacza za pomocą właśnie łuku i kilku strzał. W jego oczach widać było pasję i chęć kształcenia się w technikach walki dystansowej.

Rodzice widząc, że ich syn jest już dość dojrzały aby podjąć naukę na kontynencie, postanowili wysłać młodzieńca do gubernatora. Udało się dostać bilet i tak młody łucznik dostał się do wielkiego świata, pełnego wojen, przestępców ale i wielkich możliwości.

A teraz przemierza bezkresne okolice sam, z wielkim zapałem do pracy i nauki. Chce dołączyć do grupy śmiałków i walczyć za wolność u ich boku. Okaże się co przyniesie przyszłość....


Nastał czas wielkich wojen, cudownych czynów i honorowych ludzi
Dinoo20 jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 02-05-11, 21:27   #5
zelan
 
Avatar zelan
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 1
Domyślnie

Port Blasku Księżyca

Ta niewielka wioska rybacka cieszyła się uznaniem wśród kupców ze stolicy Elsner, ze względu na występowanie w tamtejszych wodach wyjątkowych ryb, które każdej nocy swoimi łuskami odbijały blask księżyca. Wioska została założona przez ród szlachecki Ichiro, z którego wywodził się sam król Xan I Ichiro. Przez ponad 100 lat mieszkańcy żyli w spokoju... lecz spokój ten został zakłócony.

Wojna 6 nacji

Emigranci uciekający z sąsiednich państw zasiedlali się na terenach Elsner. Proces ten był tak gwałtowny, że po upływie zaledwie roku 30% ludności należało do cudzoziemców. I stało się coś strasznego. Wojna przybyła na tereny spokojnego państwa, mimo wielkiej armii, Elsner ostatecznie upadło z ręki 5 wrogich państw. Król został zamordowany, a rody szlacheckie wybite przez organizacje, które rozpoczęły zamach stanu.

Jedynym dziedzicem tronu został ostatni potomek rodu Ichiro - Mathar.
Podczas wojny młodzieniec miał 10 lat. Był światkiem mordu, gwałtów i śmierci całej, swojej rodziny. Obraz spalonego Portu Blasku Księżyca, w którym się wychował, pojawia mu się w każdym śnie, w każdym koszmarze ...
Mathar jako sierota musiał opuścił ojczyste ziemie, błąkał się po lądach ponad 7 lat. Pracował jako rzemieślnik, wartownik, rzeźnik i rybak, podejmował się każdej pracy, za którą mógł zostać dobrze wynagrodzony. Przez cały ten czas nie był świadomy swojego pochodzenia, informacje o jego szlacheckiej krwi zostały ukryte, aby chłopak mógł przeżyć.

Nowa droga

Pewnego dnia w mieście, w którym chwilowo żył młodzieniec, rozniosła się informacja o nadchodzącej wojnie w sąsiedniej krainie Altaron. Mathar znudzony dotychczasowym życiem postanowił dołączył do armii i wykazać się w wojnie. Tajemniczy i zamknięty w sobie chłopak wyruszył do Neolithu i od tego momentu zaczyna dalej tworzyć swoją historię, historię jego zmagań, upadków i osiągnięć, nienawiści i miłości...

Ostatnio edytowane przez zelan ; 05-05-11 o 16:05
zelan jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 05-05-11, 14:41   #6
Metos
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 2
Domyślnie

Nazywam się Metos'Aghtblon. Jednak ludzie często przeinaczają moje imię i jestem znany również jako "Mentos" .Należę do rodu Aghtblonów od niepamiętnych czasów panuje w krainie zwanej Rynlan. Leży ona pomiędzy dwiema rzekami mającymi źródła w górach Kwazi, które otaczają miasto Raindar. Pierwszym mężnym rycerzem, który zapisał się na kartach historii Altaronu był Lemanuie de Aghtblon - mój praprapradziadek. Walczył on u boku Króla Radlana. Zginął na początku Wielkiej Wojny. Był jednym z posłańców zamordowanych przez tamte bestie... Mój ojciec - Flowyn Aghtblon bardzo dużo mi o nim opowiadał. Lemanuie jest dla mnie wzorcem rycerza.

Mój pierwszy miecz dostałem od mojego ojca na pierwsze urodziny. Ja tego nie pamiętam, ale rodzice opowiadali mi, że tego samego dnia zabiłem wielkiego szczura, który wyjadał nasze zapasy. W wieku 10 lat mogłem wybrać kim chcę zostać w przyszłości. Idąc w ślady moich przodków zdecydowałem zostać rycerzem. Po przejściu rytuałów wyruszyłem w podróż na smoku do Neolith. Przez te 8 lat spotkało mnie wiele przygód, jednak czuję, że to dopiero przedsmak tego co ma mnie czekać gdy zostanę rycerzem.

Dziś są moje 18naste urodziny. W moich rodzinnych stronach do klanów można dołączać po osiągnięciu tego wieku. Na tablicy ogłoszeń znalazłem reklamy wielu klanów. Jedne mniej, drugie bardziej interesujące. Na długiej liście zarejestrowanych klanów odnalazłem nazwę "Sin'Selema". Po przeczytaniu ich opisu od razu wiedziałem, że tego szukam.
Metos jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 08-05-11, 21:31   #7
Mefiv
 
Avatar Mefiv
 
Zarejestrowany: Maj 2011
Skąd: Poznan
Postów: 1
Domyślnie

Legendy i Legendarni Bohaterowie
Rozdział I
Młodzi lecz waleczni


Mefiv. Niegdyś zwykły złodziejaszek próbujący przeżyć na ulicach Neolithu, śpiący w rynsztokach. Z czasem jednak gdy wszedł w wiek dorosłości zaczął się nieodwracalnie zmieniać. Z pospolitego złodzieja zaczął przekształcać się w obrońce, pomagał słabszym i młodszym. Zaczął także pomagać mieszkańcom których wcześniej okradał, nie gardził nikim ani niczym.
Po jakimś czasie ludzie zaczeli się do niego przekonywać i sami pomagali mu w miarę możliwości.
Mefiv zaczął także trenować walkę orężem i bronił miasta przed Abitańczykami i innymi najeźdźcami...
Lecz pewnej chłodnej nocy podczas sny pewien zabójca który dostał zlecenie od jednego z zazdrośników sławy Mefiva uderzył go w głowę tak mocno że nasz bohater ledwo uszedł z życiem! Urazy które doznał w próbie uśmiercenia go odbiły się na jego życiu, przez trwałą i męczącą rehabilitacje ludzie zapomnieli o nim... Lecz Mefiv się nie poddaje!
Na nowo zaczyna trening i zamierza stawić czoło siłą zła.
Na pewno o nim usłyszycie i będziecie dumni że tacy ludzie jak on będą bronić waszych praw!
__________________
"Ludzkosc musi polozyc kres Wojnie
bo inaczej Wojna polozy kres Ludzkosci..."
John F. Kennedy
Mefiv jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 09-05-11, 00:56   #8
Zembolx
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 29
Domyślnie

Wielka wojna dobiegła końca... mędrcy świata, szlachta i władcy ogłosili jednoznacznie koniec ciemnego wieku. Ludzie się cieszyli, oznaczało to że w końcu nadejdą lepsze czasy, zaczęto dbać od gospodarkę, wykształcenie.
Wtedy narodził się Sebastian. Jednak jego rodzice byli zbyt biedni by go utrzymać a zabić nie mieli serca. Podrzucili go do pewnego starca na odległej wyspie. Starzec o imieniu Loress niegdyś był sławnym rycerzem, który stoczył wiele bitw, lecz na starość wybrał samotne i spokojne życie. Przez 8 lat wychowywał on Sebastiana, nauczył go podstaw w posługiwaniu się mieczem i tarczą, dobrych manier jakie panują na królewskich dworach, a także nauczył go pisać i czytać. Po skończeniu 8 lat Sebastian pojechał do Licoru. Tam Loress opłacał mu szkołe. Sebastiana od urodzenia interesowało co się dzieje na świecie, chciał poznawać świat. W szkole nie szło mu za dobrze, nie lubił spędzać czasu przy książkach i nudnych zadaniach domowych. Pewnego wieczoru wziął swój mały miecz, drewnianą tarcze i uciekł ze szkoły. W szkole dowiedział się o mieście Neolit. Chciał się za wszelka cenę tam dostac. By zarobić na podróż statkiem do Neolitu. Przez wiele tygodniu zabijał szczury by sprzedawać ich ciała i ser kupcom, nauczył się także robic własne tarcze, sprzedawał je za pare nędznych miedziaków sztuka. W końcu po 3 miesiącach udało mu się zarobić na bilet.
Tego ranka, usmażył szczura na ognisku które zrobił w kanałach pod miastem...zjadł go z niesmakiem, wziął całe zaoszczędzone pięniądze i ruszył do portu. Trzy dni później stał już u bram Neolitu. Pierwsze co zrobił to zaciągnął się do wojska i zarejestrował w rejestrze ludności. Wiedział że w wojsku za swą służbe dostane wynagrodzenie i będzie mógł zwiedzać więcej świata. Lecz nie było tak kolorowo jak myślał. Wynagrodzenia często się spóźniały i były o wiele niższe niż mu obiecywano. Widział w koło wielu magów, wyśmienitych łuczników... wszyscy oni byli silni i podróżowali sami po świecie, pięniądze mieli ze sprzedaży łupów z potworów czyhających wokoło Neolitu. Postanowił zapisać się do gildii wojowników, chetnie go tam przyjęli. Sebastian zawsze chciał mieć jakis pseudonim pod którym byłby znany na całym świecie. Zawsze chciał by to było coś co powoduje strach i szacunek u innych... ale to do niego nie pasowało... zawsze był usmiechnięty i miał poczucie humoru, więc wszyscy w gildii mówili na niego Zembolx. Także z tego względu że zawsze gdy sie uśmiechał widać było u niego wszystkie zęby. No i tak już zostało. Zembolx nie miał im tego za złe, a z czasem nawet zaczęło mu się podobać to przezwisko. Życie było teraz o wiele łatwiejsze... nauczył się paru podstawowych czarów, wykonywał różne zadania, miał lepszy ekwipunek do użytku. Lecz doszły do niego wieści o zrzeszeniu Sin'Selema. Przyjaciele mówili mu że tam czekają go nieprawdopodobne przygody, lecz ciężko się tam dostać. Trzeba nie tylko być silnym, ale także bystrym i dobrym dla innych. Głównym celem jest pomoc innym, a przygody same przyjdą. Siedziba stowarzyszenia była na północ od miasta... Zembolx na drugi dzień z samego ranka wyruszył do Sin'Selema. Ale czy uda mu się dostać? Tego dowiemy się za pare dni, gdy wróci z wieściami. Powodzenia Zembolx'ie
Zembolx jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 10-05-11, 20:00   #9
Harrin
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 2
Domyślnie

Cytat:
Historia ta miała swój początek w niewielkiej, usytuowanej w centrum kraju wiosce. Harrol, syn Haralda, znany w okolicy jako niezrównany myśliwy, miał problem. Zakochał się. Młody człowiek nie potrafił skupić się na polowaniach, podczas podchodzenia zwierzyny, coraz częściej zdarzało mu się ją płoszyć przez zbyt głośne westchnienia. Co chwila przypominał mu się ten moment kiedy ujrzał ją po raz pierwszy. Niezwykła figura, piękne, antracytowe włosy, wspaniałe nogi oraz te oczy - koloru złota. Musiała mieć w sobie krew driady..
Dla Haralda sprawa była oczywista. Jego syn oszalał na punkcie tej kobiety. Ojciec wiedział, że jest on w odpowiednim wieku, aby zacząć żyć na własny rachunek. Dlatego też, podczas powrotu z ostatniego polowania (nieudanego), rzekł do niego :
- Harrinie.
- Tak ojcze?
- Myślę, że nadszedł czas, abyś założył własną rodzinę. Jesteś już w takim wieku, że z pewnością zadbasz o to, aby Tobie, Twojej przyszłej żonie i dzieciom nie stała się krzywda. Poza tym, Twoje umiejętności łucznicze są tak ogromne, że nie nauczę Cię już niczego nowego. Dostaniesz ode mnie odpowiednie środki, abyś mógł wybudować dom... Saliena to wspaniała dziewczyna, nieprawdaż?
- Tak.. Dziękuję, Tato. - po czym uścisnął ojca i pognał do domu.
Następnego dnia, z samego rana, wyruszył do sąsiedniej wioski, aby sprzedać skórki, po czym, wracając do wioski spotkał Ją, zrywającą kwiaty. Po raz kolejny, zadziwiła go jej postać, jej migdałowe, olbrzymie oczy. Wtedy spostrzegł, że pewnie ma w sobie krew elfów.
- Raz kozie śmierć - pomyślał i ruszył w jej stronę.


6 lat pózniej
Dla Harrola był to kolejny pracowity dzionek. Najpierw trzeba było przekopać ogródek (Sali kazała mu to zrobić tydzień temu), potem załatać dziurę w płocie, oczyścić studnię, a potem jeszcze podbiec do sklepu po motykę i szpadel. Po raz kolejny, Harrol zastanawiał się, czemu Saliena uparła się, żeby wybudować się tak daleko od wioski. Niepokoiły go wieści z Altaronu oraz te pogłoski o nekromancji. Kiedyś, jak był młodym chłopcem, ojciec opowiadał mu o tych magach. O ich mrocznych czarach, sztukach ożywiania ciał, mrocznych strzałach. Widział raz taką. Emanowała od niej tak silna i groźna aura, iż bał się ją w ogóle wziąć do reki..
Dlatego też, odczuwał strach za każdym razem, kiedy musiał opuścić domek. Martwił się o żonę i syna - Harrina. Rezolutny i kochany chłopak - pomyślał, wychodząc z domu..

24 godziny później
To była straszna noc. Łuna bijąca ze spalonych strzech, widoczna była ze sporej odległości od wioski. Zwłoki leżące w hektolitrach krwi, porozrzucane po całej osadzie. Maruderzy gwałcący bezbronne kobiety na progach ich własnych domów. To była straszna noc..
Dla Harrola, wydarzenia minionego dnia i nocy były całkowitą zagadką. Pamiętał wizytę w sklepie. Sprzedawca chciał go oszukać, proponując zbyt wysoką cenę za szpadel. Pamiętał moment wyjścia z wioski. Potem poczuł mocne uderzenie w głowę. A potem stracił przytomność.
Pierwsza chwila po obudzeniu była najgorsza. Straszliwy ból w czaszce, łuna powstała z pożarów obejmujących wioskę. Aż wreszcie, świadomość, że coś może grozić Salienie i Harrinowi. Drogę do chaty przebył błyskawicznie...
I ujrzał koszmar. Z domu zostały tylko zgliszcza. Płot, dopiero co postawiony, przeorany przez kopyta. Studnia zawalona... Lecz najgorsze było to, co zobaczył potem. Za "domem" w pięknych, polnych kwiatach leżała martwa postać. Jego ukochana żona, Saliena. Harrol nie był w stanie uwierzyć w to, co ujrzał. Uklęknął, wziął Jej zwłoki, przytulił. A potem zaczął płakać. Bardzo długo. Aż do utraty przytomności. Ostatnią zapamiętaną rzeczą były jej oczy. Olbrzymie, piękne.. Ale puste.

W karczmie zapanowała cisza. Młody człowiek, opowiadający o tej historii miał oczy pełne łez. Cierpienie było doskonale widoczne na jego twarzy.
- Dlatego szukam pomocy. Szukam ludzi, którzy będą w stanie mi pomóc. Dla których obca krzywda nie jest obca.. Pomóżcie.
Znowu cisza... Aż w końcu, z ostatniej ławki wstał pewien mężczyzna. Podszedł do młodzieńca i rzekł :
- Nie martw się, ja Ci pomogę. Witaj w Sin'Selema.
Harrin jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Stare 10-05-11, 22:10   #10
Kosiek
 
Avatar Kosiek
 
Zarejestrowany: Paz 2009
Postów: 75
Domyślnie

5 minut temu:
Łucznik, imieniem Kosiek, otrzymuje promocję do stopnia Zwiadowcy, za wykazanie się męstwem w obronie linii Altaronu pod Raindarem, przed nawałą nieumarłych w nocy pierwszej Pełni Wiosennej. Wykazał się wysokimi umiejętnościami taktycznymi, które spowodowały że nieumarli wpadli w zasadzkę kul ognia i energii, zostali pokonani.

Podpisano,
Robert - przywódca Gildii Łuczników.
<pieczęć Gildii>

24 godziny temu:
Nasz wędrowiec trafia pod opiekę do pewnej rodziny, pod Neolithem. Przesypia tam pół dnia...
- "Zmierzcha już. Czy on się obudzi?" Przemawia kobieta.
- "Nie wiem... Kto w ogóle się zgodził żeby on tu przebywał?" - do rozmowy włącza się jej mąż.
- "Armia zapłaciła nam talarami."
Nagle, mężczyzna się budzi. Wstaje, bierze ekwipunek który mu zostawiono: kolczugę, hełm, nogawice i ćwiekowaną tarczę. Pędzi do miasta, nie odzywając się nawet słowem do gospodarzy domostwa.

48 godziny temu:
Na wzgórzach nieopodal Bekalelu znaleziono mężczyznę, poranionego, wycieńczonego, w podartym suknie. W worku znaleziono trochę spleśniałego chleba i kawałek upieczonej ryby owiniętej w liście, podobne jakby do tych którymi Elfy owijały chleb. Znaleziono przy nim także pochwę od miecza, ale bez broni. Postać wyglądała na pobitą, lub mocno poranioną po walce.
Ów wycieńczony człowiek został zaniesiony do pobliskiego szpitala. Po opatrzeniu ran przez tutejszego lekarza, ów nieznajomy poinformował, że jest przybyszem z pewnej krainy.
- "Do tego po pewnym czasie podróży, jakby jeszcze było tego mało, napadli mnie piraci, ograbili z broni i pieniędzy, pobili i wyrzucili do wody. Obudziłem się... przy plaży. Widziałem szczyt góry, z podartym proporcem. Widziałem wielkie A - wiedziałem, że szczęśliwie dotarłem na miejsce. Błądziłem, żywiąc się tym, co uda mi się upolować. Błądziłem w górach przez kilka dni i nocy. Aż w końcu straciłem przytomność. No i mnie znaleźliście..."
- "Kim jesteś?!" Zapytał kapitan straży Altaronu, który wparował nagle do pokoju lekarza i przystawił mu natychmiast nóż do gardła.
- "Uhhh... p... poss..."
- "No gadaj!" - ryknął na pół miasta kapitan, aż gapie zaczęły się zbierać.
- "Pos... posłańcem! Z krainy Waszego wroga!"
- "Łżesz, psie jeden!"
Po tych słowach, kapitan złapał go za jego narzutę i począł targać go po podłodze, aż wyrzucił przez okno przed budynek przychodni. Przybysz sturlał się po dachówce i mocno gruchnął o schody. Po chwili w bezruchu, resztką sił odwrócił się na plecy. Kapitan wyskoczył przez okno, z pierwszego piętra, przeszedł po dachówce, zeskoczył z dachu i po chwili ponownie przykładając mu miecz do gardła, począł krzyczeć:
- "Mów, kim jesteś i po co tu przybywasz, albo rozetnę ci gardło, tak, jak zarzynałem Abitańczyków..."
- "Dobrze... dobrze... jestem podróżnikiem z odległej krainy. Jestem kusznikiem, wyspecjalizowanym w białej magii. Chciałem Was ostrzec przed najeźdźcą! Spóźniłem się... spóźniłem się... wszystko już stracone... to dopiero początek... to dopiero początek...."
- "Zostaw go, Tolerze!" Krzyknął lekarz.
- "Jak chcesz. To i tak Twój trup, Ingurnie. Ja tylko chciałem się od niego czegoś dowiedzieć, zanim zdechnie..."
Po tym nasz łucznik stracił przytomność.

Tydzień temu:
Kosiek, Elitarny Kusznik, przez przypadek otrzymał dostęp do planów inwazji Abitańczyków na Altaron. Mógł uciec niczym niezauważony, ale wykradł plany i zbiegł z pałacu. Wiedział, ile ryzykuje, ale pamiętając opowiastki ojca o spokojnej i niczym niezmąconej krainie, chciał ostrzec Altaron przed niebezpieczeństwem. Ryzykując śmierć, przedarł się nad morze kontynentu, którego nazwy nie chciał wypowiedzieć. Zbudował prostą tratwę, i mając nadzieję, że jego skórzana raportówka wytrzyma wodę i nie zamoczy arcyważnych dokumentów, popłynął w stronę kontynentu.

Ostatnio edytowane przez Kosiek ; 29-06-11 o 10:08
Kosiek jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest Włączony
EmotikonyWłączony
[IMG] kod jest Włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 12:43.


Powered by vBulletin Version 3.8.4
Copyright 2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Tłumaczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin