Zobacz pojedynczy post
Stare 01-05-12, 02:39   #17
Uwolniona Mysl
 
Avatar Uwolniona Mysl
 
Zarejestrowany: Lip 2011
Skąd: Askarska Pustynia
Postów: 435
Domyślnie

Hmmm,ja pamiętam jak zaczynałem tutaj grę z 2 moimi realami,chłopaki zrobili sobie rycków,poszliśmy sobie na gobliny,ja zbierałem kamyczki co jakiś czas i razem skillowaliśmy,wpadło dwóch typów dwie ofle,i cała trójka śpi,doszedłem do wniosku,że nie ma sensu grać na tym serwerze i że idę pekować,no dobra spoko,no to idę! Ale zaraz,zaraz? Jak ja nigdy nie walczyłem i mam 17 lvl to co mam zrobić? Nigdy nikogo wcześniej nie zabiłem,zostałem zabity nie słusznie,potem ofiarą pk padłem jeszcze ze dwa razy,zacząłem szukać protekcji u mocniejszych graczy,chodziłem na hunty na mnichy lootowałem life ringi które sprzedawałem Wanel Rostowi,który był w gildii rządzącej jaką był wtedy Plan B,bądź Ignis,już nie pamiętam.Pamiętam sytuację w której odpaliłem skulla przypadkiem pod dp bo chciałem sprawdzić czar,Pampeluna zaczął mnie bić wstawił się za mną Wanel i Tisaya? A dlaczego? Sam nie wiem,ale wtedy nie padłem,wbijając jakiś 50 lvl zacząłem dobrze żyć z Eastside,który gwarantował mi bezpieczeństwo na serwerze za drobne pomoce,u dwóch gildii liczących się miałem "małe plecy",potem dobre kontakty z Tisayą przerodziły się we wspólnego nocnego hunta,poszliśmy w nocy na drugi dzień rano miałem hunta od collegium i securum,ale nigdy wcześniej nie walczyłem? Nosz cholera jasna to proste zaznaczam i bije.Hmm tak myślałem dopóki nie padłem pare razy,ale jakichś tam kolegów na serwerze już miałem byle kto mnie zabić nie mógł,wojna przegrana no to hunted,i co dalej? Przecież się nie wypłacę bo wstyd,druga sprawa za co?
Przestałem grać na jakiś czas,dobre kontakty z Trianosem,i zacząłem pomagać collegium(wspólne zabicie sebka),lecz brak skilla w pvp i brak lvla (65 wtedy) nie pozwalał mi na dalszą grę z nimi.Lecz tworzyła się wtedy nowa gildia Exorit,udało mi się tam dostać przez Sadystę o ile dobrze pamiętam,expiliśmy po nocach,padaliśmy i expiliśmy dalej padaliśmy i zaś expiliśmy i jeszcze raz padaliśmy i zaś odrabialiśmy z nawiązką,walczyliśmy 70-80 lvlami przeciwko 100+,potem zobaczyłem co to karamy,tam nauczyłem się walczyć i pvp szło mi coraz lepiej,ale co z tego? Wbijałem lvl i padałem i zaś to samo i zaś odrabiałem,dzwoniliśmy do siebie o 3 w nocy żeby wejść w kilku osób i poexpić,dzwoniliśmy do siebie po nocach żeby walczyć i zabijać wspólnie wrogą gildię ,pamiętam raz akcję,czailiśmy się chyba z dobre dwie godziny w nocy na Zedicusa aż pójdzie expić,wkońcu poszedł zrobiliśmy massloga a oni co? Dali loga! 2 h przygotowywania akcji w dupę. Ale spoko,jedziemy dalej nie poddajemy się wbijamy kolejne lvle zarabiamy pieniądze dochodzą do nas nowi ludzie a my zaś w pizdę,moja lista dedów była i do tej pory jest bardzo długa.Wychodzisz na akcję i padasz i padasz i padasz i zaś padasz ale nie łamiesz się,wychodzisz dalej z nastawieniem że kiedyś będzie akcja przełom i się uda,ludzie na vc są zniechęceni,wkońcu akcja przełom wygrywamy,tydzień expimy wraca collegium,po jakimś czasie walki i przerzedzeniu ekipy banami za fragi przejmują władzę na serwerze na kolejny tydzień,może dwa.Potem pare sukcesów pare wygranych akcji,wynik= zniechęcenie collegium,przejęcie władzy na serwerze i co dalej?
Brak przeciwników? Tyle walczyliśmy tyle robiliśmy chary,i po co nam one? Tyle nieprzespanych nocy żeby wyjść poexpić i wygrać wojnę,więc jeśli już poświęciliśmy tyle naszego czasu,to teraz zabijamy sobie kogo chcemy i kogo nam się podoba
A jeśli ktoś płacze,że padł raz czy tam dwa,ja padłem 40,i co? Czy kiedykolwiek płakałem? Więc zanim założycie kolejny bezsensowny temat typu,ktoś mnie zabił,zastanówcie się,bo collegium coś się ociąga a my mamy wolne fragi które z chęcią przewastujemy
Wywalczyliśmy sobie prawo do zabijania kogo chcemy kiedy chcemy i ile razy chcemy,a jeśli się to komuś nie podoba i cały serwer przez nas płacze,to można śmiało dołączać do collegium,a nie siedzieć i marudzić
Uwolniona Mysl jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem