Temat: [inne] Collegium
Zobacz pojedynczy post
Stare 15-07-11, 03:43   #12
Ryzy
 
Avatar Ryzy
 
Zarejestrowany: Paz 2009
Skąd: Southampton
Postów: 57
Wyślij wiadomość poprzez Gadu Gadu do Ryzy
Domyślnie

Czcigodny Selbie!
Piszę do Ciebie kolejny list z głęboką wiarą, że jest on ostatnim. Słowa, które czytasz pochodzą od wolnego człowieka. Zerwane kajdany z moich stóp dały wolność mojemu mętnemu ciału, które unosi się teraz swobodnie nad granią wysokiego szczytu , lecz łańcuch który uczepił się mojej duszy jeszcze długo będzie się za mną wlekł.
Kazamata umieszczona głęboko pod Żelazną Bramą w której mnie trzymali jest miejscem rozpaczliwie głuchym. Koszmarność tego miejsca przejawia się w tym, że nie emanują z niego żadne emocje. Zimne twarde żelazne ściany o zapachu który niczego nie przypomina, snop siana, a na nim szmata w rogu i świeca stojąca na trójnogu. Leżałem tam długi okres czasu. Wolny czas był moim przekleństwem i wybawieniem, pogrążałem się w coraz bardziej mrocznych myślach analizując całe moje życie. Zimne jadło wyrywało mnie tylko od plątaniny myśli. Teraz wiem, że traciłem rozum w pół mroku ciasnej celi. Błogosławieństwo spadło na mnie po czterdziestu strawach spędzonych na bezczynnej samotności. Kute żelastwem drzwi rozchyliły się, moja 6o uncjowa wychudzona bytność została wyciągnięta z sali i ciągnięta korytarzami, aż do dużego pomieszczenia którego dwustronne drzwi otwarte były na oścież. Pomieszczenie z wysokim stropem wypełnione było wymyślnymi aparatami do zadawania bólu. Mój osobisty kat który czekał na mnie, był najgorszym mechanizmem- zadawał ciosy nie skierowane w i tak już umęczone ciało. Ranił on moją psychikę na różne sposoby, złamał mój umysł, tak jak łamał palce u stóp. Powoli i konsekwentnie rozłupywał moją świadomość na kawałki i lepił ją na nowo. Przestawałem powoli wierzyć we własną bytność. Jedynie ból fizyczny i jedna myśl- milczeć- świadczyła o mojej egzystencji. Sesja u kata zawsze trwała długo, jak się kończyła wrzucano mnie do mojej celi, by po paru godzinach zabrać mnie znów do piekła. W miarę cierpienia arogancko coraz mocniej trzymałem się życia, choć podświadomie wiedziałem, że kat nie pozwoli mi umrzeć. Władze zawsze ma ten kto zadaje dwa ciosy: strach przed bólem, i sam ból tortury, lecz było coś co nie pozwoliło mi dać się zniewolić i stracić człowieczeństwo. Tajemnica którą kryłem na temat magii, nie tej zwykłej- tej czarnej magii o której w żadnej karczmie się nie usłyszy, o której nikt nie mówi, a którą najbardziej zuchwali stosują, pozwoliła mi toczyć z katem grę.
Wiedziałem że jak poddam się i zdradzę jej tajniki ulżę cierpieniu i zginę, ale wraz z mną zginie cała moja katorga spędzona tu. Okaże się, że cierpiałem na darmo i zamiast poddać się na początku, przedłużyłem swoją agonię. Nie mogłem do tego dopuścić. Zostało jeszcze jedno wyjście- ucieczka.
Myśl o ucieczce napawała mnie nadzieją, lecz uciec z lochu Żelaznej Bramy można było tylko w jeden sposób. Wiedziałem o tym od początku gdy tylko ta myśl pojawiła się w mojej głowie. Sposób który zamierzałem obrać, był specyficznym remisem między mną, a katem. Nie poddam się- to było pewne, nie oddam tajników mojej magicznej mocy, nie stracę tożsamości, w zamian jednak zapłacę wysoką cenę.
Sesja minęła, strzępy mojego ciała zostały wyprowadzone do mojej celi. Drzwi zatrzasnęły się, a za nimi stalowa zasuwa wydała głuchy zgrzyt. Znów byłem sam oświetlany nikłym płomieniem świecy. Płomieniem nadziei na wyrwanie się od coraz silniejszej presji kata.
Ogień zajmował snop wilgotnego siana długi czas, gdy był już na tyle dojrzały, by języki płomienia mogły zawładnąć całym sianem, ułożyłem je delikatnie na trójnożnym stołku i opatuliłem szmatą.
Patrzę teraz ze szczytu góry na Żelazną Bramę wiedząc, że dokonałem już cielesnego żywota. Na mojej duszy jednak spoczywa nadal brzemię czarnej magii, która nie zdradzona, nie pozwala unieść się ku chmur jak dym z mojego ciała. Więc lewituję tak między światem realnym, a bajecznym pisząc do Ciebie list magicznym piórem na nieistniejącym papierze. Jak już odzyskam pełnie mocy, a wszystkie rany się wygoją powrócę do materialnej formy, by wyrównać porachunki. Tymczasem żegnaj.

Ostatnio edytowane przez Ryzy ; 20-07-11 o 13:25
Ryzy jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem