Temat: [rekrutacja] Sin'Selema
Zobacz pojedynczy post
Stare 29-04-11, 19:04   #3
Howking
 
Avatar Howking
 
Zarejestrowany: Kwi 2011
Postów: 25
Domyślnie

Od zawsze miał pociągi do wyrafinowanych potraw, egzotycznych zwierząt i przedmiotów. Za młodu czytano mu bajki o pustynnych nomadach mieszkających przy oazach, o wielbłądach przemierzających setki kilometrów z bagażem na swoich garbach... Od początku wiedziano, że będzie kimś znanym.

*

Jako młodzieniec pracował u gubernatora, roznosił listy i wezwania. Gubernator, jak każdy wiedział, był osobą liczącą się w wiosce. Osoby, które u niego pracowały i dobrze wykonywały powierzoną im robotę zyskiwały uznanie, które było bardzo cenione. Od początku było wiadome, że zyska dobrze płatną pracę.

*

Czas, kiedy był już pełnoletni był dla niego czasem niesamowitym. Chciał dostać posadę gubernatora, ale ten sam, dla którego pracował nie okazywał chęci na odpoczynek od pracy. Krzątał się po wiosce i szukał jakichś małych fuch. Tu zanieść, pozamiatać, ugotować. Był wszechstronny, ale nie zanosiło się, że zrobi wielką karierę. Lata mijały powoli, a on wciąż się nudził w tej, jak to mówił, "zawszonej, brudnej i gnojowatej wiosce".

*

Czas przyniósł jednak nieoczekiwane wieści. Na kontynencie rozpoczęła się wojna, nikt w sumie nie wiedział o co dokładnie poszło, ale młodzieniec wiedział, że musi się załapać do wojska. Od razu powiedziano mu, że musi nabrać doświadczenia. Przejął się tym jak mało kto. Zaczął trenować walkę mieczem, parowanie ciosów, obronę tarczą oraz kondycję. Był coraz lepszy w nowym fachu, ale nie był wystarczająco zadowolony z siebie. Poprosił ludzi w wiosce o jakąś pracę, niebezpieczną, rzecz jasna. Przydzielali mu różne zadania. Ot, zabij kilka szczurów, znajdź moje trzewiki u pająków, lub, co było dla niego najtrudniejsze, przynieś mi kolczy kaptur. Oczywiście wszystko z zapałem wykonywał, ale czuł niedosyt, dlatego po długich treningach ponownie zgłosił się do zarządcy wyspy, gubernatora.

Cytat:
-Imię - popatrzył posępnie na młodego - stan, praca.
-Nazywam się Howk, jestem rześkim kawalerem, dorabiam sobie zadaniami od mieszkańców - z dumą odparł bohater - uważają, że jestem najlepszy!
-Tak, tak, każdy tak mówi. No dobrze, zajrzyjmy do rejestru... - chwilę poszukał czegoś w zabrudzonych kartkach i zaczął ponownie - Tak. Mieszkaniec numer 286, Howk, kawaler. - przyznał rację.
-No więc, myśli pan, że się nadaję? - zapytał błagalnym tonem.
-Hmmm.... Wyglądasz dobrze, bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej, niż ostatnim razem. - puścił oczko - Wydaję mi się, że jesteś gotowy.
-NAPRAWDĘ? BOŻE, DZIĘKUJĘ! - wykrzyczał i ucałował ręce gubernatora.
-Dobrze, już, dobrze. Idź do kapitana statku, on będzie wiedział, co z tobą robić. Pamiętaj! Zabierz swój ekwipunek, pożegnaj się z rodziną i wybierz z banku wszystkie, powtarzam, WSZYSTKIE oszczędności!
-Tak, tak zrobię! Dziękuję! - w biegu wykrzyczał Howk.
*

Pojawiając się na kontynencie czuł się nieswojo. Jednak po jakimś czasie wiele osób go już znało. Posiadał kilku dobrych znajomych, został przygarnięty do klanu. Znany był jako dzielny wojownik, ale miły, uprzejmy i pomocny. Nigdy nie robił innym krzywdy, starał się zawsze pomóc, nawet na swoją niekorzyść. Od pojawienia się w wielkim mieście, wędruje po krainie i nabywa doświadczenia, myśląc, że pewnego dnia stanie się potężnym rycerzem i pomoże w wojnie. Zawsze marzył o pomniku.
Howking jest nieaktywny   Odpowiedź z Cytatem