[Slythia]

Eh. Załączając tryb warunkowy chciałam zaznaczyć, że obecnie znana jest nam, z oczywistych względów, jedna wersja historii, w której to wiara stała się owocem zakazanym. A jak to z definicji wynika, im bardziej rzecz niedozwolona, tym bardziej kusi. W dodatku ruchy wolnościowe (niekoniecznie będące częścią katolicyzmu, solidarność nie jest przecież tworem kościelnym) zostały wsparte przez papieża - polaka, co także odbiło się na ilości wiernych.

Jakby historia potoczyła się inaczej oraz gdyby nie Jak Paweł II, to bylibyśmy zapewne teraz w podobnej sytuacji co kraje zachodnie, gdzie przez malejącą ilość wiernych katolicyzm jest zmuszony wyprzedać stare kościoły, gdyż nie jest w stanie ich utrzymać. Obecnie proces laicyzacji jest już dostrzegalny w naszym społeczeństwie, niemniej jednak jest on jednak przesunięty o paręnaście - parędziesiąt lat w porównaniu chociażby do Niemiec. Obecnie większość 'wierzących' chodzi do kościołów z przyzwyczajenia i coraz bardziej oddziela się od kanonów wiary chociażby wierząc w horoskopy czy wróżki (ciekawy paradoks - prawie katolickie społeczeństwo i tak ogromna popularność wróżek w tv), nie wspominając już nawet o znajomości Biblii czy przykazań. W dodatku bogacenie się społeczeństwa i rosnący poziom wykształcenia sprawia, że religia w obecnym kształcie staje się coraz mniej atrakcyjna dla człowieka. Nie odzyska już ona swojego statusu, który miała nawet paręnaście lat temu, przez fakt, że coraz bardziej oddala się od rzeczywistości (chociażby zakaz antykoncepcji, który wszyscy mają gdzieś). Nawet obecny papież nie da rady odwrócić tego zjawiska mimo, że jako jeden z nielicznych naprawdę ma coś w głowie (przez co polscy hierarchowie, przyzwyczajeni do wszystkiego, co on krytykuje, będą mieli problemy).