Dziennik podróżniczy Enhydry Lutris
Dzień 11
Czyżby ta kopalnia była opuszczona? Nie spotkałam nikogo przy wejściu, no może oprócz węża, który próbował mnie ukąsić! To życie podróżnika jest pełne niebezpieczeństw, ale czy to nie jest najpiękniejsze w tym wszystkim?
No nic, wąż niestety odszedł do lepszego świata, ja ruszam dalej...
Co moje oczy widzą! Jednak kopalnia nie jest opuszczona.
Ale co? Zaraz! Wszyscy wiemy, że w tych okolicach żyje wiele ras, ale by żyły razem? Koło siebie? Póki co chyba mnie nie zauważyli, jest dość ciemno...
Nie wiem czy robię dobrze, ale ciekawość, ta cholerna ciekawość. Jak to możliwe, że tutaj, w tym miejscu tyle ras współżyje w pokoju?
NA RANY DUGIONA! Gdy tylko mnie zobaczyli rzucili się na mnie, wszyscy jak stali. Nie zdążyłam wydusić słowa, ledwo udało mi się uciec! Nie są gościnni, musiałam opuścić to miejsce.