Pamiętam, jak jeszcze zwiedzało się i poznawało Altaron. Wybraliśmy się z Uiopkiem i Alanirą na Glebowego golema, jeszcze na dość niskich poziomach i nie bardzo wiedząc, gdzie on dokładnie jest. Zabawna historia, nie połapaliśmy się, że wyskoczył boss, a nie same zwykłe żywiołaki i w efekcie ledwie starczyło mi capu, żeby pozbierać drop z kompanów. Mag zszedł pierwszy, błyskawicznie, a Alanira się nie "uhał", bo był pewien, że ustoi, a i net ma i miał taki, że lagi to codzienność. Zostawili mi bossa zdrowego. Zabić go i wrócić się udało.
|