Przez te wszystkie rozmowy tak mnie wzięło nagle na rozmyślania filozoficzne o przemijaniu... razem expiliśmy, poświęcaliśmy swój czas... i przeminęło. Zostały jedynie wspomnienia.
Dzisiaj wielu też expi, szaleje... ale nie będzie to wieczne. Koniec nastąpi prędzej czy później i nie zostanie nic. Zostanie pytanie - czy mogłem/mogłam spożytkować ten czas inaczej? Zrobić coś wartościowego dla świata? Jednak co?
Rodzimy się sami i umieramy sami.
|