LK#1 - Przypadek.
Wieczorem udaję się do tawerny. Wita mnie gwar i szum rozmów, w wyjątkowo zadymionej sali. Rozglądam się - de Bergow już powinien tutaj być. Zawsze się wymyka - ale jest, siedzi koło okna. Przysiadam się, zamawiam dwa kufle piwa i zaczynam składać raport. Słucha w milczeniu - wydaje się inny niż zwykle, jakiś... ponury.
- Czym jest przypadek - przerywa mi nagle - jakaś tam szansa, czy nieznaczący układ faktów? Zaskoczony tym pytaniem, przerywam swój wywód. - Myślę - powiedziałem po chwili zastanowienia, powoli cedząc słowa - że o przypadku nie ma mowy. Jesteśmy zdeterminowani od samego początku, od zarania dziejów. Weźmy ten kufel - jest tutaj, z nami, bo ktoś postawił tę salę, w jakimś celu. Albo wieczór - jest tu, bo był dzień i nadchodzi noc. - Weźmy więc ten kufel - odpowiada de Bergow - jeśli go upuszczę, spadnie na ziemię, bo tak działają prawa natury. Wypija jeszcze jeden łyk, po czym demonstruje. Jestem szybszy - łapię go chwilę przed tym, jak dotyka ziemi. - Nie ma przypadku - mówię uśmiechając się - zaburzyłem twoją sekwencję wydarzeń. - Ależ jest - zaprzecza - jedno zdarzenie wpływa na drugie. To tylko... kwestia wyboru. - Kufel nie ma możliwości wybierania - ripostuję - więc niby jak ma wpływać na nasze poczynania? - Teraz już ma - odpowiada mi, po czym likwiduje prawo ciążenia i pozwala kuflowi wolno unosić się w powietrzu. |
Pozwoliłem sobie edytować tekst.
|
no spoko, niezle
|
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 12:40. |
Powered by vBulletin Version 3.8.4
Copyright 2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Tłumaczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin