Forum Altaron.pl

Forum Altaron.pl (https://forum.altaron.pl/index.php)
-   Strefa twórcza (https://forum.altaron.pl/forumdisplay.php?f=9)
-   -   [słowa pisane] Konkurs!! 30 dni statusu szlacheckiego do wygrania (https://forum.altaron.pl/showthread.php?t=22358)

Ememems 04-07-18 00:02

Konkurs!! 30 dni statusu szlacheckiego do wygrania
 
Do usunięcia.

filipko3 04-07-18 00:13

Wyznania.pl

szymon39 05-07-18 16:13

Samosia.pl XD

Rahilux 05-07-18 21:35

No był tam taki Paweł

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

rahilux

soltys andrzej

Kajtek 09-07-18 09:21

Przygoda
 
Przygoda

Kiedyś nie pamiętam kiedy byłem z moim niedojebanym kuzynem na wycieczce.Biegałem sobie na 13 lvlach po oficerach jak nam kurwa nie wyskoczyło 5 to żeśmy tak spietrdalali że za nami się aż kurzyło ,i w końcy ja stanąłem zacząłem napierdalać w Tawisa z całych śił a ten imbecyl napierdalał je po kolei z pela aluka tak żem je wystał.
Dropły nam: 2 płytowe puklerze ,6 diamentów,1 siekiera i 6 srebrników z sakiewek.Następnego dnia poszliśmy na abi.Wyjebaliśmy się .Napisałem do Papaja czy pójdzie nam po loota .Zgodził sie .I następnego dnia już graliśmy w lola.


Konto:Kajtek
Postać:Kajtek

Expie123 09-07-18 09:31

Tajemnicza ręka.
Moja historia zaczyna się tak około godziny trzeciej postanowiłem pójść spać, ale najpierw poszedłem do toalety.
W przedpokoju mam wiszącą półkę, z której w mgnieniu oka spadła porcelanowa lalka którą dostałem od babci. Gdy chciałem ją podnieść i położyć na miejsce, zabawka w jakiś dziwny sposób przesunęła się. Pomyślałem, że to pewnie wiatr to wszystko spowodował, bo w kuchni było otwarte okno, lecz gdy byłem już w łazience usłyszałem jakby ktoś chodził po kuchni, ale stwierdziłem, że to pewnie ma ja mama przyszła zamknąć okno, bo może jej zimno, lecz nagle ktoś próbował otworzyć drzwi od łazienki. Poczułem niepokój i powiedziałem do mamy "poczekaj mamo, już wychodzę". Po chwili gdy miałem już wychodzić w okienku w drzwiach ukazała się chuda ręka, która po chwili znikła. Gdy wyszedłem z łazienki to za drzwiami nikogo nie było, bardzo się wystraszyłem i poszedłem spać. Ledwo zasnąłem i obudziłem się około godziny 9. Znów poszedłem do toalety lecz, gdy zobaczyłem, że na półce nie ma mojej lalki miałem strach w oczach i gęsią skórkę akurat moja mama wstała i zapytałem, czy chodziła w nocy po domu, lecz odpowiedziała, że nie zapytała mnie gdzie jest moja lalka od babci, bo jej nie było na półce odpowiedziałem, że nie mam pojęcia.
Moja mama popatrzyła się na mnie i odeszła, a co najgorsze wtedy obok drzwi od łazienki pojawiła się kobietaďťż.
Konto: Expie123
Postać: Nikina

paaaprikos96 09-07-18 11:14

Ukryty tekst:

Mój stary to fanatyk wędkarstwa. Pół mieszkania zajebane wędkami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają zadziory na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu hak w nodze.

Druga połowa mieszkania zajebana Wędkarzem Polskim, Światem Wędkarza, Super Karpiem xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kręci gównoburze z innymi wędkarzami o najlepsze zanęty itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu karasie jedzo guwno. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę SUM, za najebanie 10k postów."

"Jak jest ciepło to co weekend zapierdala na ryby. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem rybę na obiad a ojciec pierdoli o zaletach jedzenia tego wodnego gówna. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pie**olił że to dzięki temu, że jem dużo ryb bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje.

Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują pakując wędki, robiąc kanapki itd.

Przy jedzeniu zawsze pierdoli o rybach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Wędkarski, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie zarybiajo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Ryb Rzecznych żeby się uspokoić.

W tym roku sam sobie kupił na święta ponton. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i nadmuchał w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój wędkarski i siedział cały dzień w tym pontonie na środku mieszkania. Obiad (karp) też w nim zjadł [cool][cześć]

Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich ryb w polsce to bym wziął i zapierdolił.

Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na ryby w drodze wyjątku. Super prezent kurwo.

Pojechaliśmy gdzieś wpizdu za miasto, dochodzimy nad jezioro a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad woda i patrzymy na spławiki. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pierdolnął wędką po głowie, że ryby słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo szeleszczę i ryby z wody widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś jebanym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie pierdzieć bo inaczej ryby słyszą i czują.

Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na ryby. Kiedyś towarzyszem wypraw rybnych był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o wędkowaniu i rybach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są szczupaki czy sumy.

WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZCZUPAK MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA UJEBANA!

KURWA TADEK SUMY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZCZUPAK TO IM MOŻE NASKOCZYĆ

CO TY MI O SUMACH PIERDOLISZ JAK LEDWO UKLEJĘ POTRAFISZ Z WODY WYCIĄGNĄĆ. SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI

No i aż się zaczeli nakurwiać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec

I bardzo kurwa dobrze

Tak go za tego suma znienawidził.

Wspominałem też o arcywrogu mojego starego czyli Polskim Związku Wędkarskim. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś był trzęsienie ziemi to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych skurwysynach z PZW powiedzieć. Gazety niewędkarskie też przestał czytać bo miał ból dupy, że o wędkarstwie polskim ani aferach w PZW nic się nie pisze.

Szefem koła PZW w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim akwenom przez Związek i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie wędkarskie gdzie występował Adam i stary wrócił do domu z podartą koszulą bo siłą go usuwali z sali takie tam inby odpierdalał.

Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PZW ojciec rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu PZW i Adama na forach lokalnych gazet. Napierdalał na niego jakieś głupoty typu, że Adam był tajnym współpracownikiem UB albo, że go widział na ulicy jak komuś gwoździem samochód rysował itd. Nie nauczyłem ojca into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić Adamowi 2000zł.

Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec kurwił na przekupne sądy, PZW, Adama i w ogóle cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że PZW jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za szurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 na wędki, haczyki czy łódki i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. zanęty waniliowej za te 2k kupić (kilkaset kilo).

Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć łódkę do połowów bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać

synek na wodzie to się prawdziwe okazy łapie! tam jest żywioł!

ale nie było go stać ani nie miał jej gdzie trzymać a hehe frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za przechowywanie więc zgadał się z jakimiś wędkarzami okolicy, że kupią łódkę na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś janusza, który ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na przyczepie, którą ten janusz ma i się będą tą łódką dzielili albo będą jeździć łowić razem.

Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend ojciec się rozchorował i nie mógł z nimi jechać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że ryby biorą jak pojebane więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni łowią bez niego bo przecież po równo się zrzucali na łódkę i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu.

Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z przyczepą i łódką xD Pytam skąd on ją wziął a on mówi, że januszowi zajebał z podjazdu przed domem bo oni go oszukali i żeby łapał z nim łódkę i wnosimy do mieszkania XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście łódka nie zmieściła się w drzwiach do klatki więc stary stwierdził, że on ją przed domem zostawi.

Za pomocą jakichś łańcuchów co były na łódce i mojej kłódki od roweru przypiął ją do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z januszami współwłaścicielami, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo janusze drą mordy dlaczego łódkę ukradł i że ma oddawać a ojciec się drze, że oni go oszukali i on 500zł się składał a nie pływał w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu bo było blisko.

Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:

-Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się przyczepy i krzyczy, że nie odda

-Janusze krzyczą, że ma oddawać

-Jeden janusz ma rozjebany nos bo próbował leżącego ojca odciągnąć od łódki za nogę i dostał drugą nogą z kopa

-Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka

-We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi

-Moja stara płacze i błaga ojca żeby zostawił łódkę a policjantów żeby go nie aresztowali

-Ja smutnazaba.psd

W końcu policjanci oderwali starego od łodzi. Ja podałem januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali łódkę, rzucając wcześniej staremu 500zł i mówiąc, że nie ma już do łódki żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na rybach nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pie**olił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko ojca nie chce więcej widzieć.

Stary do tej pory robi z januszami gównoburzę na forach dla wędkarzy bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim ojcem. Obserwowałem ten temat i widziałem jak mój ojciec nieudolnie porobił trollkonta

Szczepan54

Liczba postów: 1

Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika stary_anona od dawna i to bardzo porządny człowiek i wspaniały wędkarz! Chcą go oczernić bo zazdroszczą złowionych okazów!

Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od łódki. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat to ojciec się tam wpie**alał na trollkoncie i np. pisał, ze ch*jowe ryby łapie i widać, że nie umie łowić xD

Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia złapanych przez siebie ryb to sam sobie pisał

Noooo gratuluję okazu! Widać, że doświadczony łowca!

a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej jak go chwalą na forum.

paaaprikos96 13-07-18 23:09

zostałem z d y s k w a l i f i k o w a n y?

mexiunio 16-07-18 14:34

Nie uwierzycie, co ostatnio odjebałem xD
Zacznę od tego, że jestem znanym i lubianym piwniczakiem, choć mam ponad pięćdziesiąt lat. Niech jednak mój wiek was nie zmyli - moje jestestwo w zasadzie nie różni się od typowego 18-letniego anona siedzącego 24/7 w piwnicy, lurkującego śmieszne strony w Internecie itp. Od czasu do czasu lubię też pójść na imprezę i najebać się jak świnia i o tym właśnie będzie ta historia.
Koło południa zadzwonił do mnie Tomek, przyjaciel od lat, informując, że kręci jakąś domówkę, będzie dużo loszek-milfów, hektolitry wódy i wszelkie narkotyki, jakie tylko widział świat. Zdziwiło mnie to troszkę - wszak nie często mam okazję najebać się w środę, jednak stwierdziłem, że życie jest za krótkie, żeby patrzeć na dni tygodnia. Poza tym i tak nie mam roboty, więc w sumie co to za różnica. Umyłem się, ułożyłem włosy, założyłem najlepszą hawajską koszulę jaką miałem oraz eleganckie okulary i już przed 21 byłem u Tomka, wcześniej kupując w sklepie połówkę krupnika. Dodam, że jestem nieśmiały, więc po drodze wypiłem dodatkową ćwiartkę na raz, dzięki czemu przekraczając próg jego mieszkania czułem się bardzo dobrze. Tomek przywitał mnie żółwikiem, po czym drugą ręką podał mi niewielką tabletkę i powiedział, żebym ją połknął, to poczuję się lepiej. Znam go od lat - na pewno nie dał by mi jakiegoś gówna, toteż posłusznie wykonałem polecenie. Wchodząc do mieszkania okazało się, że impreza już trwa, a dla pewnej karyny nawet się kończy. Przywitałem się ze wszystkimi, gadka-szmatka, jednak czułem, że są bardziej pijani ode mnie, a rzekoma tabletka to chyba była aspiryna, bo w smaku podobna, a żadnych innych efektów nie czułem, toteż pod pretekstem defekacji udałem się do toalety, gdzie opróżniłem około połowy flaszki, do której później nalałem wody, aby nie wzbudzić podejrzeń. Miałem już wychodzić, jednak mój organizm stwierdził, że to idealny czas na dwójeczkę. Usiadłem więc na tronie. Okazało się, że Tomek ma zajebisty, złoty kibel. Zrobiłem co miałem zrobić, jednak wtedy stało się to, czego obawia się każdy internetowy śmieszek, który przeczytał pastę o podcieraniu się Biblią. Zabrakło papieru. Kurwa mać - pomyślałem. (Warto było pięć lat studiować, żeby móc myśleć w tak oświecony sposób) Rozglądnąłem się i znalazłem mały kosz na śmieci. W nim jakieś kolorowe skarpetki oraz zużyte podpaski jednej z dziewczyn. No nie, kurwa, nie zrobię tego. Szybka analiza - wolę ujebać kupą czyjeś skarpetki czy mieć na sobie rozmazany kał z krwią jakiejś losowej laski? Ani to ani to. Dobra, zrobię to tak, jak robią w Indiach - użyję lewej ręki. Było to jedno z najmniej przyjemnych uczuć na świecie, ale udało się. Rękę później umyłem i już miałem wychodzić, jednak to, co zobaczyłem przerosło moje wszelkie przypuszczenia. Kibel był po drugiej stronie (do tego zatkany na tyle, że prawie wylewała się woda), ja natomiast nasrałem Tomkowi do puzonu. Ja pierdolę, nie wiem czym on mnie poczęstował, ale chyba jednak działało. Poza tym kto trzyma puzon w łazience? Nie mogłem zostawić mojego gówna w instrumencie, więc obmyśliłem plan. Wyjąłem te jebane skarpetki z kosza, włożyłem do nich moje własne gówno i założyłem na stopy, na które później założyłem buty. Miałem szczęście - mój kloc był z gatunku tych nie śmierdzących, dzięki czemu poza lekkim dyskomfortem, mogłem wyjść nie wzbudzając niczyich podejrzeń.
-Co tak długo stary? Spytał Tomek. "Sorki, nasrałem Ci do puzonu, a później włożyłem gówno do skarpetek które założyłem" - pomyślałem, ale powiedziałem jedynie, że źle się poczułem i że, hehe na pewno wódka będzie dobrym lekarstwem. Powiedziałem także, że jestem po kilkunastu godzinach pracy i wolałbym nie zdejmować butów, co z lekkim zdziwieniem, zaakceptował. Zaczęliśmy ładować wódkę, czułem, że jutrzejszego dnia niewiele będę pamiętać. Po kilkudziesięciu minutach zapoznałem się z milfami, jedna z nich wpadła mi w oko, co prawda miała na imię Grażyna, ale jej piersi rekompensowały chujowość imienia. Rozmawialiśmy bardzo długo i wydawało mi się, że coś z tego może być. Temat zszedł na tematy muzyczne, okazało się, że jest po szkole muzycznej i interesuje się muzyką klasyczną. Wspominaliśmy Pana Zbigniewa Wodeckiego. Nagle powiedziała, że potrafi grać na każdym instrumencie dętym. Będąc totalnie najebanym odpowiedziałem, że świetnie się składa, bo Tomek ma puzon w toalecie. Tak, dobrze myślicie. Grażyna powiedziała mi, żebym udał się do pokoju na piętrze. (zwanego przeze mnie i Tomka "ruchalnią", gdyż znajduje się tam jedynie łóżko. W sumie nie mam pojęcia po chuj on ma ten pokój, bo sam śpi gdzie indziej, a jedynym przeznaczeniem tego są przypadkowe zbliżenia najebanych na domówkach osób). Dodała, że poza puzonem potrafi grać także na flecie. Wziąłem więc wódkę i udałem się do ruchalni. Kilka chwil później przyszła także Grażyna. Polałem alkohol i totalnie pijany poprosiłem, żeby zagrała. Spytała, czy wolę najpierw na flecie, czy na puzonie. Odpowiedziałem, że na puzonie. Dlaczego? Nie wiem. Ale zaczęła grać. Właściwie "grać" to za wiele powiedziane. Wiecie, puzon to ten instrument, który pojawia się na każdym marszu czy pochodzie, grają na nim same stare dziadki idące w ostatnim rzędzie, a jedyny odgłos, który się z niego wydobywa, czyli PRRRRR, potrafię wytwarzać sam (i to prawdopodobnie z szerszym repertuarem). Po chwili zaproponowałem jej wódkę i grę na flecie. To też nastąpiło. Grażyna rozpięła moje spodnie i zaczęła mi robić loda. Dopiero w trakcie dotarło do mnie, że te usta, które teraz dotykają mojego ciała, jeszcze kilka chwil wcześniej dmuchały w puzon, w którym znajdował się mój stolec. Gdy tylko to się stało, zwymiotowałem na Grażynę. Przestała, a w jej oczach widziałem zdziwienie, przerażenie i strach. Czas spowolnił. W jednej chwili przeanalizowałem, że jak zacznie krzyczeć, to zlecą się tutaj wszyscy, Zobaczą zarzyganą ją, brudny puzon i mnie z opuszczonymi do połowy spodniami. Musiałem więc jej to uniemożliwić. Zamknąłem oczy i uderzyłem ją z całej siły kolanem w czoło. Zadziałało. Faktycznie nie krzyknęła. Na szczęście nie krwawiła, dzięki czemu położyłem ją na łóżku, zdjąłem jej spodnie i obok jej tyłka położyłem puzon. Zupełnie najebany pobiegłem do Tomka i powiedziałem, że chyba mamy kolejnego zgona. Trochę się przestraszył, jednak zawołał jakieś jej koleżanki, które ją trochę ogarnęły, a ja dokończyłem swój alkohol i powiedziałem, że muszę wracać do siebie. Tomek dał mi jeszcze mały woreczek z białym proszkiem i powiedział, że gdy zacznie łapać mnie kac, powinienem to wciągnąć. Dalszych losów Grażyny nie znam, możliwe, że nie żyje.
Wracając nad ranem spotkałem Michała. Kolegę-żula, który kiedyś był zajebistym gościem, a teraz wóda go trochę kończyła. Spytał, czy mógłby u mnie się przespać, bo dawno nie spał na miękkim. Zgodziłem się, wszak Jezus kazał pomagać. Będąc już u mnie poszedłem spać, jednak zostałem obudzony dosłownie 3 godziny później właśnie przez Michała, który dzierżąc amarenę w ręku stwierdził, ze dobrze jest dobrze zacząć dzień. Brzmiało jak plan. Zmięty jak mało kiedy - zgodziłem się. I faktycznie, po pierwszych kilku łykach, które smakowały fatalnie, kolejne były już okej. Piliśmy tak do południa, po czym powiedział, że musi lecieć. Pożegnaliśmy się, więc udałem się do swojej piwnicy i zacząłem lurkować internet. O kurwa, Donald Trump był w Polsce. Tyle mnie ominęło. Państwo Polskie wreszcie odzyskuje godność - pomyślałem. Po paru godzinach kac zaczął mnie dopadać, więc dokładnie o 19:30 wciągnąłem zawartość torebki i faktycznie - czułem się lepiej. Pobudzony, bardzo chciałem z kimś pogadać, jednak zgubiłem gdzieś telefon. Tak mijały minuty i nagle przyszło połączenie na skype. Myślę sobie - zajebiście, porozmawiam z kimś. Nawet nie zdążyłem zobaczyć, kto dzwoni, szybko nacisnąłem słuchawkę i usłyszałem:
"Minęła dwudziesta, Michał Rachoń! Tak spoglądam, co Pan taki czerwony?"
O kurwa! No to improwizujemy. Gadałem przez dwadzieścia minut na żywo w TVP o wizycie Trumpa, podczas której ja najebany piłem amarenę z kolegą-żulem, mając w pamięci nasranie do puzonu i narzyganie na Grażynę. Co więcej - nie zdjąłem skarpetek i podczas rozmowy zaczęły bardzo nieładnie pachnieć. Okazało się, że jest na nich napisane TRUMP. Widocznie Tomek nie był zadowolony z wyników wyborów i wyjebał je do kosza. Pobudzony amfetaminą pomyślałem, że zabawnym będzie, jeśli pokażę je na wizji. Może stanę się memem, a tylko ja będę znać prawdę: Pokazałem dziesiątkom tysięcy Polaków skarpetki, do których musiałem włożyć gówno bo pomyliłem puzon z kiblem. Przejdę do historii.

Ale z Tomkiem już nie piję.

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net...a2&oe=5BC81A6B

Rahilux 23-07-18 00:18

Tego można się było spodziewać w sumie xD.


Większość osób chyba rozumie, więc nie muszę tego tłumaczyć.


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 10:31.

Powered by vBulletin Version 3.8.4
Copyright 2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Tłumaczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin